Przeraża mnie w jak bardzo instrumentalny sposób politycy lewicy potraktowali tragiczną śmierć swojej koleżanki Barbary Blidy.
W dwie godziny po samobójstwie byłej minister, Grzegorz Napieralski powiedział, że trudno mu uwierzyć, aby Blida sama się zastrzeliła. Jego kolega klubowy, Wacław Martyniuk stwierdził wręcz bez ogródek, że została ona zaszczuta przez ABW. To nic innego jak sugerowanie, że w ABW działają szwadrony śmierci rodem z Chile za rządów Pinochetta. Nigdy nie uwierzę, że Napieralski wypowiedział swoje słowa, będąc o nich przekonany. Wypowiedział je jednak z całą świadomością, jakie efekty wywołają takie podejrzenia. I to już jest cynizm nie do przyjęcia. Na pograniczu głupoty i braku elementarnej znajomości prawa znalazł się Jerzy Szmajdziński, który grzmiał, że „wchodzenie brygad antyterrorystycznych o 6 rano do mieszkania osób, którym nie postawiono żadnych zarzutów, nie powinno mieć miejsca w kraju". Pan minister Szmajdziński powinien wiedzieć, że po pierwsze polskie prawo zezwala na dokonanie zatrzymania w godzinach 6-22, a po drugie żeby komuś postawić zarzuty, trzeba tę osobę najpierw zatrzymać.
Nie ma wątpliwości, że funkcjonariusze ABW, którzy przyszli zatrzymać Barbarę Blidę popełnili bardzo poważne błędy. Powinni ją potraktować tak, jak traktuje się większość przestępców w tym kraju, czyli po wejściu do mieszkania zakuć w kajdanki i dokładnie przeszukać mieszkanie. Nie zrobili tego, bojąc się zapewne larum, jakie podniosłaby lewica. ABW nie chciało słuchać zarzutów o upokarzaniu kobiety i kolejnej zemście politycznej. Agentów zgubiła także rutyna, bo dotąd nie zdarzyło się, aby osoba podejrzewana o przestępstwa gospodarcze była aż tak zdesperowana. I teraz agencja poniesie konsekwencje potraktowania Blidy z pobłażliwością.
Mam nadzieję, że tragedia ta będzie poważną nauczką dla specsłużb, tak jak bolesną nauczką dla policji była akcja w Magdalence, gdzie w czasie próby zatrzymania dwóch zwyrodniałych przestępców (zupełnie innych niż Blida, podejrzana „tylko" o korupcję) zginęło dwóch antyterrorystów, a 15 odniosło rany. ABW nie może już dopuścić do podobnej sytuacji, tym bardziej, że taki błąd może się skończyć śmiercią funkcjonariuszy. Nie można wykluczyć, że gdyby zatrzymywali nie spokojną i ułożoną posłankę, tylko bardziej zdemoralizowanego biznesmena, w takiej sytuacji nie skierowałby on broni przeciwko oficerom ABW.
Nie ma wątpliwości, że funkcjonariusze ABW, którzy przyszli zatrzymać Barbarę Blidę popełnili bardzo poważne błędy. Powinni ją potraktować tak, jak traktuje się większość przestępców w tym kraju, czyli po wejściu do mieszkania zakuć w kajdanki i dokładnie przeszukać mieszkanie. Nie zrobili tego, bojąc się zapewne larum, jakie podniosłaby lewica. ABW nie chciało słuchać zarzutów o upokarzaniu kobiety i kolejnej zemście politycznej. Agentów zgubiła także rutyna, bo dotąd nie zdarzyło się, aby osoba podejrzewana o przestępstwa gospodarcze była aż tak zdesperowana. I teraz agencja poniesie konsekwencje potraktowania Blidy z pobłażliwością.
Mam nadzieję, że tragedia ta będzie poważną nauczką dla specsłużb, tak jak bolesną nauczką dla policji była akcja w Magdalence, gdzie w czasie próby zatrzymania dwóch zwyrodniałych przestępców (zupełnie innych niż Blida, podejrzana „tylko" o korupcję) zginęło dwóch antyterrorystów, a 15 odniosło rany. ABW nie może już dopuścić do podobnej sytuacji, tym bardziej, że taki błąd może się skończyć śmiercią funkcjonariuszy. Nie można wykluczyć, że gdyby zatrzymywali nie spokojną i ułożoną posłankę, tylko bardziej zdemoralizowanego biznesmena, w takiej sytuacji nie skierowałby on broni przeciwko oficerom ABW.