Detektyw z Mrągowa ujawnia, „na kogo” dostaje zlecenia. Fejkowy oficer ABW, zaginione jachty i kwiaty dla kochanki

Detektyw z Mrągowa ujawnia, „na kogo” dostaje zlecenia. Fejkowy oficer ABW, zaginione jachty i kwiaty dla kochanki

Mężczyzna fotografujący z ukrycia, zdjęcie ilustracyjne
Mężczyzna fotografujący z ukrycia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Małomiasteczkowy detektyw nie zgubi figuranta w tłumie, ale musi wiedzieć, że drugi przejazd przez wieś to pewna dekonspiracja. Czasami spędza godziny w polu kukurydzy albo maskuje się w lesie. Jakie sprawy zlecają mu klienci? W rozmowie z „Wprost” emerytowany żołnierz, a dziś detektyw Piotr Oleksiak, ujawnia kulisy swojej pracy.

„Wprost”: Jakie sprawy są w kartotece detektywa z małego miasta?

Piotr Oleksiak, detektyw z Mrągowa: Przeglądam segregatory i widzę, że ostatnio mieliśmy kolejny rozwód, znowu rozwód, poszukiwanie zaginionego... Tutaj pan uchylał się od płacenia alimentów, nie wiadomo było, czy pracuje. Na podstawie obserwacji ustaliliśmy, że owszem, codziennie jeździ do pracy. Udowodniliśmy, że posiada środki, które może wyłożyć na własne dziecko. Dalej jest ciekawa sprawa z okolic, gdy pan około siedemdziesiątki obawiał się, że żona go zdradza z kolegą.

Dlaczego tak przypuszczał?

Nie rozmawiali ze sobą, mieszkali wspólnie, ale w oddzielnych pokojach. Nawet lodówkę mieli podzieloną na pół. Pan bardzo przejął się tym, że jego żona może mieć romans, dlatego zadzwonił do nas. Zaczęliśmy obserwację, ale okazało się, że nic z tych rzeczy nie ma miejsca. Pani po prostu straciła pracę i wpadła w depresję. Nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji, zamknęła się w sobie. Chodziła tylko do córki pilnować dziecka, wyprowadzała psa, z nikim innym się nie spotykała.

I co zasugerował pan temu klientowi?

Źródło: Wprost