„Wprost”: Jakie sprawy są w kartotece detektywa z małego miasta?
Piotr Oleksiak, detektyw z Mrągowa: Przeglądam segregatory i widzę, że ostatnio mieliśmy kolejny rozwód, znowu rozwód, poszukiwanie zaginionego... Tutaj pan uchylał się od płacenia alimentów, nie wiadomo było, czy pracuje. Na podstawie obserwacji ustaliliśmy, że owszem, codziennie jeździ do pracy. Udowodniliśmy, że posiada środki, które może wyłożyć na własne dziecko. Dalej jest ciekawa sprawa z okolic, gdy pan około siedemdziesiątki obawiał się, że żona go zdradza z kolegą.
Dlaczego tak przypuszczał?
Nie rozmawiali ze sobą, mieszkali wspólnie, ale w oddzielnych pokojach. Nawet lodówkę mieli podzieloną na pół. Pan bardzo przejął się tym, że jego żona może mieć romans, dlatego zadzwonił do nas. Zaczęliśmy obserwację, ale okazało się, że nic z tych rzeczy nie ma miejsca. Pani po prostu straciła pracę i wpadła w depresję. Nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji, zamknęła się w sobie. Chodziła tylko do córki pilnować dziecka, wyprowadzała psa, z nikim innym się nie spotykała.
I co zasugerował pan temu klientowi?