Na dwa tysiące złotych wycenił polski sąd miesiąc spędzony niewinnie w więzieniu.
Zasądzenie tak żenująco niskiej sumy za wyrwanie 2,5 roku z życiorysu dwóch niewinnych osób, daje dużo do myślenia na temat stanu polskiego sądownictwa. Daje do myślenia tym bardziej, że kilka miesięcy wcześniej inny polski sąd wydał wyrok nakazujący wypłacenie 75 tys. zł odszkodowania aktorce Annie Musze, za zrobienie jej przez dziennik „Fakt" zdjęcia z odsłoniętym biustem na publicznej plaży. Wynika z tego, że dla polskich sądów dyskomfort jaki odczuła Anna Mucha oglądając swój odsłonięty biust w gazecie, wymaga wyższego zadośćuczynienia niż 2,5 roku spędzone niewinnie w więzieniu.
To nie pierwszy wyrok, w którym polscy sędziowie chronią budżet przed płaceniem odszkodowań za oczywiste błędy i łamanie prawa przez funkcjonariuszy państwowych. Warto tu chociażby przypomnieć, że na korzyść niewinnie aresztowanego biznesmena Romana Kluski zasądzono śmiesznie niskie odszkodowanie w wysokości… 5 tys. zł. Także Polska jest jedynym byłym krajem socjalistycznym, w którym nie uchwalono do tej pory ustawy reprywatyzacyjnej, ponieważ przedstawiciele skarbu państwa wiedzą, że sądy będą ich bronić przed pozwami ze strony byłych właścicieli.
Nie więc dziwnego, że polscy sędziowie, którzy jeszcze na początku lat 90. cieszyli się prawie 80 proc. zaufaniem społecznym, dziś mają oparcie wśród obywateli na poziomie zaledwie 30 proc. PiS, który wypisał sobie na sztandarach reformę wymiaru sprawiedliwości powinien zacząć od zmiany kryteriów doboru kadr do zawodu, bo te które obowiązują obecnie, nie sprawdzają się.
To nie pierwszy wyrok, w którym polscy sędziowie chronią budżet przed płaceniem odszkodowań za oczywiste błędy i łamanie prawa przez funkcjonariuszy państwowych. Warto tu chociażby przypomnieć, że na korzyść niewinnie aresztowanego biznesmena Romana Kluski zasądzono śmiesznie niskie odszkodowanie w wysokości… 5 tys. zł. Także Polska jest jedynym byłym krajem socjalistycznym, w którym nie uchwalono do tej pory ustawy reprywatyzacyjnej, ponieważ przedstawiciele skarbu państwa wiedzą, że sądy będą ich bronić przed pozwami ze strony byłych właścicieli.
Nie więc dziwnego, że polscy sędziowie, którzy jeszcze na początku lat 90. cieszyli się prawie 80 proc. zaufaniem społecznym, dziś mają oparcie wśród obywateli na poziomie zaledwie 30 proc. PiS, który wypisał sobie na sztandarach reformę wymiaru sprawiedliwości powinien zacząć od zmiany kryteriów doboru kadr do zawodu, bo te które obowiązują obecnie, nie sprawdzają się.