Tragedia w kopalni w Polkowicach wydarzyła się we wtorek 28 czerwca rano. Z komunikatu na facebookowym profilu KGHM Polska Miedź dowiedzieliśmy się, że doszło do wypadku komunikacyjnego w komorze maszyn górniczych pod ziemią. Dokładnego przebiegu zdarzeń nie przedstawiono, jednak spółka zapewniła, że odbędzie się śledztwo, mające zbadać przyczyny wypadku.
„Niezwłocznie powołana została komisja do wyjaśnienia wszystkich okoliczności wypadku, a decyzją Prezesa Zarządu Marcina Chludzińskiego została wprowadzona trzydniowa żałoba we wszystkich oddziałach KGHM” – możemy przeczytać w oświadczeniu spółki.
Władze kopalni ujawniły, że zmarły pracował jako ślusarz spawacz. Zaledwie 23-letni pracownik w oddziale KGHM zatrudniony był od marca tego roku. „Zdrowie i bezpieczeństwo pracowników są dla zarządu firmy bezwzględnym priorytetem. Każdy wypadek, każdy poszkodowany pracownik, a szczególnie każda ofiara śmiertelna to tragedia. Zarząd KGHM wraz z pracownikami przekazuje rodzinie oraz bliskim zmarłego wyrazy współczucia” – napisano w komunikacie na stronie KGHM.
Górnicy boją się mówić o bezpieczeństwie
Niedawne katastrofy w kopalniach Pniówek i Zofiówka należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej wstrząsnęły Polską. Górnicy w nieoficjalnych rozmowach opowiadali o wielu niedociągnięciach. Na koniec dodawali: „Tylko o tym nie możesz napisać”. Argument? „Nie mamy alternatywnej pracy, mamy kredyty”. Jeśli jednak oni sami nie zaczną mówić, będziemy żyć od jednej do drugiej górniczej tragedii. Z górnikami rozmawialiśmy o tym na łamach „Wprost”.
Czytaj też:
Prezes KGHM: Naszym strategicznym projektem jest energia atomowa