Czasami prosty rachunek musi zostać potwierdzony przez autorytety. Dopiero wtedy pojawia się w świadomości. Tak jest w szkole gdy nauczyciel potwierdza, że dodanie dwóch jabłek do dwóch już leżących na stole daje w sumie jabłka cztery.
Sprawa jest z pozoru prosta. Zapotrzebowanie na energię szybuje w górę. Ale równocześnie w dół mają szybować ilości wyrzucanego do atmosfery CO2. Gazu – dodam dla porządku – który jest nieodłącznie związany ze wszelkimi formami spalania, a więc produkcją prądu. Wyjścia są dwa. Albo przerywać dostawy, albo korzystać z takich źródeł które CO2 nie emitują. Dzisiaj to szeroko rozumiana energetyka odnawialna i energetyka jądrowa. Ta pierwsza nie może być stosowana wszędzie, ale ta druga tak.
Aktywiści organizacji Zielonych twierdzą, że bez energetyki jądrowej można się obejść. Że wzrastające zapotrzebowanie na energię można pokrywać cały czas zwiększającą się produkcją „zielonego" prądu. Z pozoru wszystko się zgadza. To fakt, ze ilość produkowanego ze źródeł odnawialnych prądu cały czas się zwiększa. To prawda, że można się obejść bez energii jądrowej. Ale to w praktyce oznacza dymiące kominy. Wiatraków i ogniw słonecznych jest coraz więcej, ale ich ilość nie rośnie tak szybko jak rośnie zapotrzebowanie. Nie mówiąc już o tym, że nie rośnie tak szybko jak wymagałoby tego zamykanie elektrowni konwencjonalnych. A przecież chcemy ograniczać emisję CO2, a nie zatrzymać ją na dzisiejszym poziomie.
Matematyka jest dziedziną która często wydaje się być nierzeczywista, właśnie dlatego, że jest jednoznaczna i nie ma w niej miejsca na interpretacje. 2+2 zawsze jest równe 4, mimo, że są pseudoeksperci, którzy twierdzą, że 7. Trudno z nimi rozmawiać nawet temu, kto z matematyki robił maturę, bo znają się oni (pseudoeksperci) na werbalnym żonglowaniu i woltyżerce jak nikt inny. Dlatego dobrze, że firma tak prestiżowa jak PricewaterhouseCoopers potwierdziła prosty rachunek. 2+2 jest zawsze równe 4. Nigdy 7.
Aktywiści organizacji Zielonych twierdzą, że bez energetyki jądrowej można się obejść. Że wzrastające zapotrzebowanie na energię można pokrywać cały czas zwiększającą się produkcją „zielonego" prądu. Z pozoru wszystko się zgadza. To fakt, ze ilość produkowanego ze źródeł odnawialnych prądu cały czas się zwiększa. To prawda, że można się obejść bez energii jądrowej. Ale to w praktyce oznacza dymiące kominy. Wiatraków i ogniw słonecznych jest coraz więcej, ale ich ilość nie rośnie tak szybko jak rośnie zapotrzebowanie. Nie mówiąc już o tym, że nie rośnie tak szybko jak wymagałoby tego zamykanie elektrowni konwencjonalnych. A przecież chcemy ograniczać emisję CO2, a nie zatrzymać ją na dzisiejszym poziomie.
Matematyka jest dziedziną która często wydaje się być nierzeczywista, właśnie dlatego, że jest jednoznaczna i nie ma w niej miejsca na interpretacje. 2+2 zawsze jest równe 4, mimo, że są pseudoeksperci, którzy twierdzą, że 7. Trudno z nimi rozmawiać nawet temu, kto z matematyki robił maturę, bo znają się oni (pseudoeksperci) na werbalnym żonglowaniu i woltyżerce jak nikt inny. Dlatego dobrze, że firma tak prestiżowa jak PricewaterhouseCoopers potwierdziła prosty rachunek. 2+2 jest zawsze równe 4. Nigdy 7.