Wiktor Krajewski: Z wielkim powodzeniem prowadzi pani profil na Instagramie o nazwie „Kobieta zawsze młoda”. Kiedy kobietę można uznać za starą?
Irena Wielocha: Gdy godzi się na starość, poddaje się jej i odpuszcza. Ja nie odpuszczam, a to że otaczam się ludźmi młodszymi od siebie jest również czynnikiem, który pomaga mi utrzymać młodość w ryzach. Moje podejście do życia spotyka się czasami z ostracyzmem, a tym samym słyszę pod swoim adresem uwagi, że jestem niepogodzona ze starością, że mam zły stosunek do ludzi starych, że nie jestem pogodzona z upływającym czasem.
A tak jest?
Nie, bo ja nie dzielę ludzi na grupy „młody” i „stary”. Mam dobry kontakt zarówno z rówieśnikami, jak i ludźmi, którzy mają ode mnie znacznie mniej lat. Lubię to wymieszanie, bo nie widzę, że jestem traktowana przez ludzi młodszych ode mnie w inny sposób. Jesteśmy na równi, bo traktujemy się na równi. A czasami okazuje się, że na crossficie wykonam lepiej ćwiczenia. Poza tym karmię się energię młodych ludzi.
Nie wyobrażam sobie, abym stała się studentką uniwersytetu trzeciego wieku. Źle bym się czuła otoczona wyłącznie ludźmi w moim wieku. I nie rozumiem tej segregacji, jaka następuje ze względu na rok, w którym się urodziłaś.
Ludzie mi się przyglądają. Moja synowa przestała farbować włosy. Moja sąsiadka również. Wyglądają cudnie.
Ale zdarza się, że jestem krytykowana za długie włosy, bo kobiecie w moim wieku „nie wypada”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.