Polski nie stać na to, by wszystko kupować od innych. Tym bardziej, że mamy czym się pochwalić w dziedzinie badań kosmicznych. Uczestniczymy w wielu międzynarodowych projektach. Nie jako listek figowy, ale integralny partner. Sonda Cassini, która wylądowała na Saturnie czy misja Rosetta, która w 2014 roku wyląduje na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Dla tej ostatniej w Centrum Badań Kosmicznych PAN został wybudowany penetrator, który po wylądowaniu sondy wbije się w jądro komety na głębokość około 40 cm.
Duże projekty kosmiczne zawsze realizowane są w międzynarodowych grupach. To przecież kosztowne przedsięwzięcia naukowe, organizacyjne i techniczne. Polska strona wygrywa konkursy na odpowiednie podzespoły, a konkurencją są największe agencje kosmiczne, najlepsze instytuty badawcze na świecie. W stosunku do innych, dużo bogatszych krajów, nasza pozycja jest bardzo przyzwoita. Finlandia, Hiszpania czy Szwecja mają mniejsze osiągnięcia w eksploracji kosmosu. Z drugiej strony, mimo bezspornych sukcesów, nie będąc członkiem żadnej agencji kosmicznej, sami ograniczamy siłę naszego głosu. Na razie jesteśmy często biernymi widzami. Możemy się przyglądać i proponować, ale nie możemy o niczym decydować.
Dzisiaj nie mamy ani narodowego programu kosmicznego, ani przemysłu, który się w tym specjalizuje. Nie mamy nawet polskiego satelity, choć było już kiedyś blisko. Wszystko rozbiło się o ... niewiadomo co, bo wyliczenia wskazywały, że satelita prawie nic by nie kosztował. Chciały się w niego zaangażować prywatne firmy. Oczywiście chodziło o komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego. Niestety przeznaczone przez ONZ dla Polski miejsce na geostacjonarnej orbicie zostało już zajęte przez innego satelitę.
Polska nigdy nie będzie miała technicznych możliwości wystrzeliwania dużych rakiet czy ciężkich satelitów. Niedoszłego polskiego satelitę najpewniej wyniosłaby na orbitę kupiona od zewnętrznego partnera rakieta. Cała procedura byłaby kierowana przez ESA, która ma swoją bazę startową w Gujanie Francuskiej. Co innego jednak produkcja np. lekkich rakiet, czy małych satelitów. Co innego specjalizacja w produkcji konkretnych podzespołów. Polska może tutaj odegrać znaczącą rolę. I to właściwie jest jedyny sposób na zaistnienie dzisiaj na zatłoczonym światowym rynku kosmicznym. Potrzeba lotnych umysłów, doświadczenia i przychylności oraz wsparcia polityków. Z tej listy życzeń to politycy są słabym ogniwem. Jak zawsze, gdy chodzi o realizację dużych projektów naukowych.
Dzisiaj nie mamy ani narodowego programu kosmicznego, ani przemysłu, który się w tym specjalizuje. Nie mamy nawet polskiego satelity, choć było już kiedyś blisko. Wszystko rozbiło się o ... niewiadomo co, bo wyliczenia wskazywały, że satelita prawie nic by nie kosztował. Chciały się w niego zaangażować prywatne firmy. Oczywiście chodziło o komercyjnego satelitę telekomunikacyjnego. Niestety przeznaczone przez ONZ dla Polski miejsce na geostacjonarnej orbicie zostało już zajęte przez innego satelitę.
Polska nigdy nie będzie miała technicznych możliwości wystrzeliwania dużych rakiet czy ciężkich satelitów. Niedoszłego polskiego satelitę najpewniej wyniosłaby na orbitę kupiona od zewnętrznego partnera rakieta. Cała procedura byłaby kierowana przez ESA, która ma swoją bazę startową w Gujanie Francuskiej. Co innego jednak produkcja np. lekkich rakiet, czy małych satelitów. Co innego specjalizacja w produkcji konkretnych podzespołów. Polska może tutaj odegrać znaczącą rolę. I to właściwie jest jedyny sposób na zaistnienie dzisiaj na zatłoczonym światowym rynku kosmicznym. Potrzeba lotnych umysłów, doświadczenia i przychylności oraz wsparcia polityków. Z tej listy życzeń to politycy są słabym ogniwem. Jak zawsze, gdy chodzi o realizację dużych projektów naukowych.