Propozycja ta nie jest ich autorstwa. Przyznają, że zainspirowali się informacją o tym, że krawaty pozwoliło zdjąć swym pracownikom kierownictwo włoskiego koncernu energetycznego ENI, któremu najbardziej zależy na tym, aby nie dochodziło do przerw w dostawach prądu z powodu przeciążenia sieci.
Na razie w awangardzie parlamentarzystów bez krawatów jest grupa żarliwych obrońców środowiska, ale dzięki ich agitacji powoli dołączają do nich inni.
W Izbie Deputowanych gest rozluźnienia koszul ma charakter symboliczny, bo już kilka lat temu zniesiono tam nakaz noszenia krawatu w czasie obrad. Konieczna jest natomiast marynarka.
Bardziej sztywne reguły obowiązują w Senacie, gdzie wszyscy mężczyźni mają obowiązek noszenia i marynarek, i krawatów - bez względu na aurę.
Deputowany partii Zielonych Tommaso Pellegrino zaproponował, by jeden dzień w tygodniu ogłosić w Izbie dniem bez krawatów i marynarek na wzór tak zwanego "casual Friday" w zachodnich firmach, gdzie w piątek można luźniej ubrać się do pracy.
ab, pap