Z ustaleń "Faktu" wynika, że Magdalena B. mieszkała nielegalnie w częstochowskim mieszkaniu jej siostry Anety J. od 2017 r. Wówczas wprowadziła się tam z mężem Dawidem B. Biuro prasowe urzędu miasta w Częstochowie poinformowało, że w 2009 r.w mieszkaniu komunalnym zamieszkało pięć osób, a obecnie jest tam zameldowanych sześć osób. Pozostali tam przebywający okresowo, w tym matka i rodzeństwo Kamilka, nie mieli statusu lokatorów i nie byli tam zameldowani.
Nowe ustalenia w sprawie Magdaleny B.
Według gazety w mieszkaniu żyło 12 osób, w tym ośmioro dzieci. Magdalena B. nigdy nie ubiegała się o mieszkanie komunalne, ale zapewniała urzędników, że szuka lokum i na tej podstawie mogła uzyskiwać świadczenia.
Pracownicy socjalni już w ubiegłym roku wnioskowali o odebranie kobiecie praw rodzicielskich, ale ich nie straciła. Po umorzeniu postępowania przed sąd małżeństwo B. wyjechało z Częstochowy do Olkusza. Tam jednak nie płacili za wynajem mieszkania. Gdy zaczął nimi się interesować olkuski sąd rodzinny, wrócili do Częstochowy i ponownie zamieszkali u Anety J.
Dramat 8-latka z Częstochowy
Ośmioletni Kamil trafił do Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka 3 kwietnia. Miał nieleczone obrażenia, w tym oparzenia obejmujące 25 proc. powierzchni ciała – całą twarz, tułów, ręce i nogi. Chłopiec przeszedł już cztery operacje usunięcia tkanek martwiczych i przeszczepów skóry. Lekarze nie wykluczają, że będą musieli wykonać kolejne zabiegi. Jego stan jest nadal bardzo ciężki – cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.
Dziecko zostało skatowane przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Mężczyzna jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa i znęcanie się nad chłopcem ze szczególnym okrucieństwem. Z ustaleń śledczych wynika, że miał bić i kopać ośmiolatka, przypalać jego ciało papierosami, polać wrzątkiem oraz umieścić na rozgrzanym piecu węglowym.
Nikt nie udzielił dziecku pomocy
35-letnia matka dziecka Magdalena B. nie reagowała i nie udzielała synowi pomocy. Kobieta również usłyszała zarzuty. Oboje trafili do aresztu. Prokuratura postawiła również zarzuty Anecie J. i Wojciechowi J., ale po przesłuchaniu zostali zwolnieni do domu.
Czytaj też:
Sprawa skatowanego Kamilka z Częstochowy. „Bite dzieci pachną papierosami, biedą, pleśnią i lękiem”Czytaj też:
Dramat 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Ze szpitala płyną niepokojące wieści