Polscy himalaiści po dekadzie pochowali kolegę. Ich wyprawa była tajemnicą

Polscy himalaiści po dekadzie pochowali kolegę. Ich wyprawa była tajemnicą

Broad Peak
Broad Peak Źródło: Wikipedia / Sallahuddin shah
Sześciu polskich himalaistów wybrało się na Broad Peak, by pochować leżące tam od dekady ciało kolegi. Właśnie wrócili do kraju i opisali swoją wyprawę.

Pomysł pochowania ciała Tomasza Kozłowskiego opojawił się 19 lipca 2022 roku, kiedy himalaista Rafał Fronia przypadkowo natknął się na nie podczas wspinaczki na Broad Peak. – Kiedy wspinałem się granią szczytową, natknąłem się na ciało Tomka. Przez 10 lat i cztery miesiące ten chłopak siedział na grani – w dzień, w nocy. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie, co czuli jego bliscy – wyjaśniał.

Wyprawa na Broad Peak utrzymywana w tajemnicy

Po powrocie do kraju Fronia zaczął rozmawiać z innym himalaistą, Piotrem Tomalą. To od niego usłyszał, by wspólnie pochowali kolegę. Po uzgodnieniu szczegółów z rodziną zmarłego, misję zaplanowano na 17 czerwca tego roku. Wzięło w niej udział sześć osób: Rafał Fronia Jarosław Gawrysiak, Grzegorz Borkowski, Marek Chmielarski, Krzysztof Stasiak i Marcin Kaczkan.

19 lipca grupa dotarła do ciała Polaka. Tam, po wielogodzinnej akcji w trudnych warunkach, pochowano zwłoki Tomasza Kowalskiego w lodowej grocie. – To najlepsza rzecz, jaką zrobiliśmy w górach – podsumował Fronia. Dłuższą notatkę na temat utrzymywanej w tajemnicy wyprawy zamieścił na swoim koncie na Facebooku.

Rafał Fronia podsumował wspinaczkę po ciało Tomasza Kozłowskiego

„Zapytasz więc: po co to wszystko? Odpowiem, że w życiu ważnych jest wiele aspektów, każdy człowiek jest inny i inne ma zapatrywania, wartości, marzenia, lęki, lecz jednymi z tych ważnych rzeczy, tym, co łączy nas wszystkich, są godność i szacunek. I grań na 8000 metrów wcale nie jest tu wytłumaczeniem, by o tej godności i szacunku zapomnieć. Lub choćby udać, że tam, wysoko, godność i szacunek nie sięgają. To tylko kwestia uporu i determinacji. I świadomości” – pisał.

„Mam wielki żal. Do świata, agencji, wspinaczy, rządów i do losu wreszcie. Że takie rzeczy się po prostu dzieją. I to na naszych oczach. Nie, nie mam na myśli tego, że gdzieś, w wysokich górach ktoś ginie. Jesteśmy ludźmi, każdego kiedyś czeka koniec. Mój żal skierowany jest do tych, którzy udają, że to nie jest ich sprawa. Do tych, którzy po śmierci partnera idą na kolejne szczyty, a nie zawracają, by posypać głowę popiołem pokory i żalu” – dodawał.

„Zrobiliśmy to, co trzeba. W słusznej sprawie i nie dla własnego interesu. Bo można udawać, że nie widzimy zła, lecz to nie znaczy, że się ono nie dzieje. Dlaczego zatem? Nie po to, by piętnować, rozdrapywać rany czy kogoś karać, lecz dlatego... Bo... bo tak było trzeba. Bez zbędnych słów. Proszę, by to uszanować” – zakończył.

Czytaj też:
Ogromny sukces Anny Tybor. Alpinistka zrobiła to jako pierwsza kobieta na świecie
Czytaj też:
Nie żyje polski himalaista. Zginął podczas zejścia z Nanga Parbat

Źródło: WPROST.pl