Gazeta przypomina, że "zginęło wówczas 22 tys. polskich jeńców wojennych, wśród których był też ojciec Andrzeja Wajdy".
"Wajda nakręcił nie tylko tragedię polskich oficerów i żołnierzy. Jest to zaledwie część filmu. Nie mniejsze emocje odczuwa się, gdy widzi się, w jak różny sposób po wojnie Polacy próbowali ułożyć swoje życie" - podkreślają "Izwiestija".
"Konfrontacja między tymi, którzy świadomie stali się częścią represyjnego systemu, a tymi pamiętającymi o Katyniu, w tamtych latach nie przewidywała kompromisów" - dodaje dziennik.
"Izwiestija" informują, że w filmie Wajdy zagrał tylko jeden rosyjski aktor - Siergiej Garmasz. "Bohater Garmasza - kapitan Popow, to nie tylko dobry radziecki oficer, ale także jedyna postać z nazwiskiem". "Polskie postacie nazwisk nie mają. To świadoma decyzja, pozwalająca (reżyserowi) uwolnić się od realnych biografii" - pisze rosyjska gazeta.
"Izwiestija" publikują także rozmowę z Andrzejem Wajdą, w której reżyser podkreśla, że "w filmie nie ma niczego, co mogłoby zostać odebrane jako wypad przeciwko Rosji".
"Film opowiada o zbrodni stalinowskiego politbiura. Już w scenariuszu akcenty były rozstawione właściwie. To nie naród dokonuje zbrodni, nie naród przeciwko narodowi" - zaznaczył Wajda.
"Dlatego tak ważna jest postać kapitana Popowa, którą znakomicie zagrał Siergiej Garmasz" - zauważył reżyser.
Wajda przypomniał, że "w Polsce naród rosyjski zawsze darzono ogromną sympatią". "My odróżniamy naród od systemu" - wskazał.
"Mój film jest taki, jaki chciałem, aby był - bez politycznej histerii i bez propagandy. +Katyń+ - to moja artystyczna interpretacja prawdy historycznej" - powiedział Wajda.
Reżyser przekazał również, że pokaz jego dzieła w Moskwie planowany jest na połowę października.
pap, em