"McLaren miał szczęście dostając taką karę. Bardzo trudno jest sądzić afery szpiegowskie. Nie poznasz prawdy, jeśli nie jesteś wewnątrz zespołu. Jednak kiedy następuje dyskwalifikacja teamu, powinna za tym iść kara dla kierowców, gdyż oni wszyscy pracują na rzecz jednej drużyny" - powiedział włoski kierowca przed niedzielnym Grand Prix Japonii.
"Najbardziej na tej aferze ucierpiał nasz sport, bo cały świat słyszał o tym skandalu" - dodał Trulli.
Z kolei kolega Trulliego z teamu Toyoty, Niemiec Ralf Schumacher uważa, że karanie zawodników byłoby nieporozumieniem - "kierowcy nie są angażowani do udoskonalania bolidu. Ta sprawa jest niejasna. Z pewnością zespół McLarena pozyskał pewne informacje, jednak nie wiadomo, czy faktycznie z nich skorzystał.
"Pozostawienie Hamiltona i Alonso w rywalizacji to najlepsza decyzja dla środowiska Formuły 1" - dodał Schumacher.
3 września Światowa Rada Sportów Motorowych FIA podjęła decyzję o odebraniu zespołowi McLaren-Mercedes wszystkich punktów zdobytych w sezonie 2007 w klasyfikacji konstruktorów. Team ma także zapłacić karę w wysokości 100 mln dolarów (72 mln euro). Nie stracili punktów w klasyfikacji indywidualnej mistrzostw świata obaj kierowcy McLarena - lider MŚ Brytyjczyk Lewis Hamilton i obrońca tytułu Hiszpan Fernando Alonso.
Zespół Formuły 1 McLaren nie apelował w sprawie kar nałożonych w wyniku tzw. "afery szpiegowskiej", związanej z wykradzeniem danych technicznych z zespołu Ferrari.
Jarno Trulli zajmuje 13. miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Jego kolega z zespołu Ralf Schumacher jest 14.
ab, pap