"Nieodpowiedzialność władz publicznych już przekroczyła wszelkie granice, dlatego że dla pewnych celów politycznych gotowi są grać pacjentami" - powiedział Bukiel w TVN24.
Według niego za sytuację w służbie zdrowia odpowiadają politycy, bo to oni powiedzieli Polakom, że zapewnią wszystkim bezpłatną opiekę zdrowotną bez ograniczeń. Bukiel podkreślał, że lekarz w systemie opieki zdrowotnej został sprowadzony do roli "źle opłacanego najemnego pracownika". "To tak jak by pan się spytał, co czuje robotnik budowlany widząc, że w danej miejscowości nie ma dróg dlatego, że robotnik budowlany zwolnił się z pracy. Odpowiedzialność za drogi spoczywa na władzach publicznych i odpowiedzialność za organizację opieki zdrowotnej także" - powiedział.
"To czysta polityka(...) my rozpoczęliśmy protest w ubiegłym roku. Dwa lata temu podjęta została decyzja, cały czas mówiliśmy o proteście i o zmianach systemowych, które trzeba wprowadzić. W tym roku jeszcze 15 maja był pierwszy dzień akcji protestacyjno- ostrzegawczej, później jeszcze jeden. 21 maja rozpoczął się strajk, później demonstracja, później wyciągaliśmy rękę, prosiliśmy o to, żeby podjąć negocjacje..." - wyliczał Bukiel.
Jak tłumaczył, lekarze odchodząc od łóżek pacjentów nie zdradzają swego powołania, bo tak można by powiedzieć, gdyby odeszli z dnia na dzień. "My pół roku zapowiadaliśmy, cały czas ostrzegaliśmy, cały czas wychodziliśmy z pozytywnymi propozycjami. Państwo może nie wiedzą o tym, ale w którymś momencie powiedzieliśmy: +Dobrze. Zgadzamy się, by nasze postulaty płacowe rozciągnąć na dwa lata i w tym czasie porozmawiajmy nt. zmian systemowych w ochronie zdrowia+. I co? I guzik! Pan minister Religa zerwał rozmowy, powiedział, że teraz jedzie na urlop". Według Bukiela politycy "mają zdrowie obywateli gdzieś" i nie chcą ustąpić mimo tego, że są pieniądze na postulaty płacowe lekarzy - o 3,5 mld zł więcej w tym roku w NFZ.pap, em