12 osób, wśród nich ciężarna, zbierało we wtorek owoce na wysepce pod miejscowością Małaja Wiszera w obwodzie nowogrodzkim, gdy zbliżył się do nich niedźwiedź brunatny - poinformowały w środę rosyjskie służby ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Zbieracze, w większości Romowie, próbowali przegonić misia krzykami i rozpalając ognisko. Wzywali pomocy, ale bezskutecznie. Wpadli także na pomysł, by ukradkiem opuścić wysepkę, ale przeważyła obawa, że po drodze znów trafią na niedźwiedzia, więc zostali.
Jeden z trzech przybyłych na miejsce strażników leśnych Władimir Szykow powiedział, że "istniał pewien element niebezpieczeństwa", lecz prawdopodobnie miś miał około trzech lat, więc był zbyt młody, by zaatakować człowieka.
Leśnicy dokładnie sprawdzili niedźwiedzie ślady, aby upewnić się, że zwierz się oddalił, po czym odprowadzili grupę zbieraczy do Małej Wiszery.
Bagienno-leśna okolica tej miejscowości znana jest z dzikiej przyrody. Mieszka tam też wiele niedźwiedzi.
Również w środę w obwodzie nowogrodzkim na szosie łączącej Moskwę z Petersburgiem mikrobus uderzył w niedźwiedzicę z dwoma młodymi. Jak podała agencja RIA-Nowosti, matka i jeden mały miś zginęli na miejscu.
W ostatnich latach populacja niedźwiedzi w Rosji znacząco wzrosła. Wynika to m.in. ze zmniejszania się areału pól uprawnych, zajmowanych przez dziką przyrodę. Młodzi ludzie szukając pracy uciekają ze wsi do miast, stąd też mniejsza ilość ludzi zatrudnionych w rolnictwie.
ab, pap