Nawet niewielka ilość tej rośliny może wywołać poważne skutki zdrowotne. Jak podkreśliła Małgorzata Bąk, inspektorka sanitarna w Wałbrzychu, spożycie jakiejkolwiek części naparstnicy purpurowej w ilości od dwóch do trzech gramów jest śmiertelną dawką.
W rozmowie z dziennikarzami Polsat News dodała, że poważne objawy jest w stanie spowodować dawka sto razy mniejsza, od dwóch do pięciu miligramów.
– Oznacza to, że nawet zabrudzenie sokiem rąk i spożycie dotkniętego tymi rękoma chleba może wywołać skutki niebezpieczne dla zdrowia – wyjaśniła specjalistka.
Rośnie przy szlakach, może być śmiertelnie niebezpieczna
Jak poinformowała Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gorzowie Wielkopolskim, „Naparstnica purpurowa kwitnie od czerwca do sierpnia i wtedy staje się bardzo atrakcyjna szczególnie dla dzieci”. Dodano, że roślina może spowodować silne wymioty, zaburzenia widzenia, zaburzenia rytmu serca lub problemy z układem oddechowym.
Co ważne, objawy po kontakcie z naparstnicą mogą pojawić się po dobie lub dwóch. – Może być to ból głowy, nudności, wymioty, a najbardziej niebezpieczne jest zwolnienie akcji serca i migotanie – wymieniła inspektorka sanitarna. Dodała, że samo dotknięcie rośliny może być niebezpieczne; mogą wystąpić szybkie reakcje alergiczne.
Nadleśnictwo Garwolin w swoich mediach społecznościowych przekazało, że w naturalnym środowisku możemy spotkać dwa gatunki tych roślin. „Naparstnica zwyczajna, ta o żółtych kwiatach, jest dla Polski gatunkiem rodzimym. Naparstnica purpurowa, jak nazwa wskazuje o kwiatach koloru purpurowego, jest gatunkiem obcym. W naszym kraju została rozpowszechniona jako roślina ozdobna i samorzutnie rozprzestrzeniła się w środowisku” – wyjaśnili leśnicy.
Ten drugi gatunek możemy najczęściej spotkać przy szlakach turystycznych w górach, chętnie rośnie na bieszczadzkich połoninach. Leśnicy ostrzegają i apelują o ostrożność.
facebookCzytaj też:
Masz tę roślinę w ogrodzie? Pozbądź się jej! Przyrodnicy alarmują: „Jej potencjał inwazyjny rośnie”Czytaj też:
Ta roślina jest w stanie rosnąć na Marsie. Naukowcy o „ważnym pierwszym kroku”