O tak wielkim karpiu nie słyszał nikt. Padł rekord świata

O tak wielkim karpiu nie słyszał nikt. Padł rekord świata

Karp złowiony w Tajlandii przez Johna Harveya
Karp złowiony w Tajlandii przez Johna Harveya Źródło: Facebook / John Harvey
To prawdziwa historia wędkarstwa. W wagę wyłowionego w Tajlandii karpia nie uwierzyłby nikt, gdyby nie zdjęcia. Mało kto byłby w stanie podnieść do samodzielnie.

Przeciętny Polak zjada rocznie około 14 kilogramów ryb. Dla świata średnia ta jest nieco wyższa i wynosi około 20 kilogramów. Jeśli nawet weźmiemy tę drugą statystykę, to rekordowy karp złowiony w Tajlandii wystarczyłby na roczny zapas dla… pięciu osób. Wyłowiony okaz ważył dokładnie 105,23 kilograma.

Walka z rybą trwała 80 minut. Wygrał ją 42-letni Brytyjczyk John Harvey. – Jak tylko wzięła przynętę, wiedziałem, że to będzie duża ryba – relacjonował w rozmowie z Daily Mail. – To nie sama walka była ciężka, to ciężar ryby był prawdziwym wyzwaniem. To było jak przeciąganie przez wodę ogromnego ciężaru – opowiadał.

Brytyjski wędkarz nie ukrywał obaw

John Harvey w Tajlandii mieszka od ponad 10 lat, ale to pierwszy jego tak wielki okaz Dotychczas jego rekordem było 45 kilogramów. W rozmowie z mediami nie ukrywał, że był pewien obaw związanych z możliwą ucieczką ryby. – To było denerwujące, ponieważ nie chciałem popełnić błędu – mówił. – Trudno było nawet właściwie ją chwycić do zdjęcia, była ogromna – dodał.

Szczęście Johna Harveya udzieliło się także innym. Kiedy tylko zakończył połów, postawił wszystkim dokoła symboliczny toast. – Bycie rekordzistą świata to jedyne roszczenie do sławy, jakie kiedykolwiek będę miał. Pokazuję wszystkim zdjęcia ryb, odkąd je złapałem – zażartował.

Polscy wędkarze także mają się czym pochwalić

Należy pamiętać, że wiele zależy od dokładnego gatunku karpia. Ryba rybie nierówna. Złowiony w Tajlandii okaz należał do karpi syjamskich, które nie występują naturalnie u nas w kraju. Nie znaczy to jednak, że Polska nie ma się czym pochwalić na płaszczyźnie „karpiowych rekordów”.

Nieco ponad rok temu kraj obiegło zdjęcie pana Krzysztofa Lewandowskiego z Lędzin, któremu udało się wyłowić karpia ważącego 37,775 kilograma. – Po podniesieniu kija poczułem niespotykany ciężar i niezwykłą siłę ryby. Zanim zdołałem ją wyhamować po pierwszym odjeździe, zdołała wybrać z kołowrotka ze 100 metrów żyłki – opisywał swoją przygodę w rozmowie z „Wiadomościami Wędkarskimi” pan Krzysztof, który po wszystkim wypuścić rybę do wody.

Kwestią czasu pozostaje, kiedy w Polsce padnie magiczna bariera 40 kilogramów. Pamiętajmy, że na szczęśliwca nadal czeka złapany przez pana Krzysztofa okaz.

Czytaj też:
Złowił wielką rybę i pobił rekord. Wędkarz pokonał... samego siebie
Czytaj też:
Nie potrzebuje tlenu, by żyć. To jedyne takie stworzenie na świecie

Źródło: Daily Mail, Wiadomości Wędkarskie