Do opisywanej tutaj sytuacji doszło w poniedziałek 8 lipca. Świadkowie opowiadają, że chłopiec siedział sam w foteliku z tyłu samochodu marki Audi Q2. Pojazd miał belgijskie numery rejestracyjne.
Tragiczna śmierć dziecka w Rotterdamie
Holenderskie media dodają do tego, że wszystko działo się około godziny 17, kiedy na dworze temperatura wynosiła około 25 stopni Celsjusza. Samochód był szczelnie zamknięty, więc po godzinie w słońcu temperatura w kabinie miała przekroczyć 50 stopni Celsjusza. Nie wiadomo, jak długo dziecko przebywało w pojeździe.
Policja z Holandii poinformowała, że okoliczności tragedii są dokładnie badane. Wiadomo, że dziecko w pewnym momencie zauważono i wyciągnięto na zewnątrz przez wybitą szybę. Do małego pacjenta wezwano śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego, pojawiły się też karetki. Mimo reakcji służb, dziecko jednak zmarło.
Osoby przebywające w okolicy nie kryły swojego przerażenia. Podkreślały, że na pewno zareagowałyby, gdyby wcześniej zorientowały się w sytuacji. Świadkowie tłumaczyli, że dopiero po przyjeździe karetek i powstałym zamieszaniu zauważyli, że stało się coś złego.
Uwaga na dzieci w zamkniętych pojazdach
Ratownicy podkreślają, że u dzieci znacznie szybciej dochodzi do przegrzania organizmu. Już po 15 minutach temperatura ich ciała może przekroczyć 37,5 stopnia Celsjusza, a po pół godzinie dojdzie do gorączki. Po godzinie w nagrzanym samochodzie możemy mówić nawet o 40 stopniach.
Takie temperatury wystarczają, by dziecko doznało udaru cieplnego, co może skończyć się uszkodzeniem mózgu, nawet jeśli malec przeżyje. Eksperci podkreślają, że w upalne dni nie pomaga nawet pozostawienie pojazdu w cieniu. Dzieciom zagraża niebezpieczeństwo już po 15 minutach w zamkniętym samochodzie.
Czytaj też:
Zostawił nietypową „pamiątkę” nad Bałtykiem. Właściciele przecierali oczy ze zdumieniaCzytaj też:
Tajna akcja białoruskich służb w Polsce. Wpadli przez głupi błąd