Na grupie w mediach społecznościowych zrzeszających mieszkańców jednego z osiedli we Włocławku pojawił się wpis internautki, która zwróciła uwagę, aby „uważać na swoje pieski”. Jak czytamy, w czwartek 15 sierpnia w godzinach wieczornych internautka wracała razem z koleżanką ze spaceru i spotkała kobietę i mężczyznę, którzy szukali pomocy weterynaryjnej.
Jak się okazało, kobieta została ugryziona w rękę. Zaatakowany został również jej roczny labrador. „Bardzo beznadziejnie to wyglądało. Pani miała bandaż na ręku zakrwawiony, a piesek całą szyję we krwi. Pomogliśmy, jak tylko mogliśmy. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży, że pani i jej piesek wyzdrowieją. Życzymy tego z całego serca” – brzmi fragment wpisu.
Włocławek. Pitbull zaatakował kobietę i jej rocznego labradora
Internautka napisała również, że poszkodowana kobieta miała dzwonić na straż miejską, ale usłyszała, że zgłoszenie nie zostanie przyjęte i nie może liczyć na pomoc. Miała usłyszeć, aby udać się do schroniska, co zrobiła. „W Schronisku też jej nie pomogli. Powiedzieli, że nie mają weterynarza i podali jej dwa numery do weterynarzy. Pan i pani dzwonili po weterynarzach. Szukali wszędzie, gdzie się da, żeby uratować swojego przyjaciela” – zaznaczono w dalszej części posta.
Pod dyskusją głos zabrała poszkodowana kobieta. Zaznaczyła, że otrzymała zastrzyk przeciwtężcowy i założono jej szwy. Z kolei jej labrador trafił pod opiekę weterynarza. Portal ddwloclawek.pl dodał, że piesek ma rozerwane ucho i 17 szwów. Mieszkańcy poinformowali redakcję, że to nie był pierwszy przypadek, kiedy agresywny pitbull zaatakował. „Nie ma badań, nie jest szczepiony, jest puszczany w nocy na osiedle. Właściciel jest znany na osiedlu, a chodzi bezkarny” – ocenił jeden z mężczyzn.
Straż miejska odpiera zarzuty
Na oskarżenia dotyczące straży miejskiej odpowiedział z kolei jej rzecznik. Dariusz Rębiałkowski podkreślił, że poszkodowana kobieta została poinstruowana, aby po załatwieniu pomocy weterynaryjnej zgłosiła się do jednostki, a wówczas zostaną podjęte działania związane z ustaleniem sprawcy. Rzecznik podsumował, że wówczas dzwoniąca się rozłączyła.
Czytaj też:
Obrońcy zwierząt będą protestować w Warszawie. Chodzi o kontrowersyjną decyzję TurcjiCzytaj też:
Policja nie reagowała na cierpienie dwóch psów. Pomógł im dziennikarz „Wprost”