„Ciasto na pierogi można wykrawać szklanką”. Serio? Oto jak staliśmy się zakładnikami „kultury lifehacku”

„Ciasto na pierogi można wykrawać szklanką”. Serio? Oto jak staliśmy się zakładnikami „kultury lifehacku”

Bloger kulinarny
Bloger kulinarny Źródło: Shutterstock / zdj. ilustracyjne
Czasy książek kucharskich z prawdziwego zdarzenia odeszły w niepamięć. Zastąpiły je filmiki na YouTube o gigantycznych zasięgach, niskiej kreatywności i wartości, a także zerowej odpowiedzialności za efekt i jakość proponowanych posiłków. Jak to się stało, że „kultura lifehacku” robi z nas kulinarnych analfabetów?

Masz dosyć gotowania codziennie wody na makaron? Po prostu ugotuj dużo na początku tygodnia, przelej do plastikowych woreczków i włóż do zamrażarki!

Jasne, to parodia, która po prostu wyświetliła mi się w mediach społecznościowych. Małpuje się jednak ważne zjawiska społeczne, a w tym wypadku chodzi o to, co i jak radzi się dziś użytkownikom kuchni w kwestii gotowania, sprzątania i – last but not least – żywienia. „Kultura lifehacku” – tak roboczo nazwałem sobie ten trend.

Najważniejszą obietnicą, którą składają dziś użytkownikom media internetowe – przynajmniej w ich obszarze dotyczącym stylu życia – jest uproszczenie życia, łatwe rozwiązania skomplikowanych zadań.

Ta skarga oczywiście brzmi niezwykle dziadersko: „Za moich czasów mieliśmy trudniej, ale trudne czasy tworzą silnych ludzi”. Jasne, to myśl co najmniej głupia, być może także obrzydliwa. Nie ma nic złego w robieniu rzeczy łatwiej, w nietrudzeniu się ponad potrzeby. Jednak kultura lifehacku oferuje coś nieco innego. Przedkłada innowację nad rzetelność, nowe jest nowym sprawdzonym, a kiedy mowa o przepisach – spektakularność i innowacja w przygotowaniu wyprzedza smak, a także zwyczajną znajomość technik kulinarnych.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Wprost.

Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.