Shelly Lisi jest właścicielką dwóch psów: buldoga amerykańskiego oraz goldadora. Kobieta wraz ze zwierzakami mieszka na wsi, dlatego nie jest dla niej niczym nadzwyczajnym, że czworonogi często szczekają. – Mieszkamy w pobliżu farmy koni, obok są pola. Często w okolicach naszego domu pojawiają się inne zwierzaki. Psy chcą je odstraszyć i szczekają, aby pokazać, kto tu rządzi. Zazwyczaj bardzo szybko się uspokajają – opowiadała.
Psy szczekały przez ponad 20 minut. Miały ważny powód
Pewnego dnia szczekanie jednak trwało wyjątkowo długo. Z relacji kobiety wynika, że należące do niej psy szczekały przez blisko dwadzieścia minut, stojąc w jednym punkcie podwórka. – Dotarło do mnie, że moje ukochane czworonogi chcą mi coś przekazać. Wiedziałam, że nie zachowują się tak bez powodu – tłumaczyła.
Gdy kobieta poszła w miejsce, gdzie znajdowały się jej psy, nie wierzyła własnym oczom. W trawie ukrywał się bowiem mały kociak. – Widać było, że jest trochę przestraszony i nie do końca się wokół niego dzieje. Gdy tylko wyszłam na podwórko, psy natychmiast się uspokoiły. Ich zachowanie to był komunikat dla mnie, abym szybko wyszła z domu i pomogła kociakowi – opowiadała.
Shelly Lisi wzięła kotka pod tymczasową opiekę. Okazało się, że poza lekką niedowagą jest całkowicie zdrowy. Kobieta postanowiła poszukać jego rodziny. Pytała sąsiadów, sprawdziła monitoring z kamery, lecz poszukiwania stanęły na niczym. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach kotek znalazł się na posesji kobiety.
Ostatecznie jednak cała historia ma swój szczęśliwy finał. Właścicielka dwóch psów i jej rodzina do tego stopnia zauroczyli się małym kociakiem, że postanowili go przygarnąć i stworzyć mu dom na zawsze.
Czytaj też:
Bałtyk podarował im prawdziwy skarb. Nie mogli uwierzyć własnym oczomCzytaj też:
Wędkarz pobił rekord, ale nie cieszył się długo. Taki okaz złowił jego przyjaciel