Przy okazji nowego roku szkolnego 2024 Hołownia poinformował za pośrednictwem social mediów, że jego córka postawiła pierwszy krok na długiej ścieżce edukacji. „Mania przejęta, ale zachwycona. Ja – ledwo to przeżyłem. W głowie huragan wzruszeń, troski, myśli o upływie czasu, własnych wspomnień” – relacjonował marszałek Sejmu.
W pewnym momencie jedna z internautek zapytała Hołownię, dlaczego razem z żoną nie posłał córki do katolickiej szkoły – podaje „Super Express”. Padła szczera odpowiedź.
„Nie zostaliśmy do niej przyjęci (...), ze względu na mnie”
Lider Polski 2050 przyznał, że ta opcja była brana pod uwagę, bo placówka znajduje się bliżej miejsca zamieszkania całej rodziny. „Ale nie zostaliśmy do niej z Manią przyjęci. Jak nam wytłumaczono – ze względu na mnie” – przyznał. Komentarza nie ma już jednak pod postem na Instagramie, co oznacza, że Hołownia najprawdopodobniej go usunął.
Co konkretnie miały na myśli władze niepublicznej szkoły, która kieruje się chrześcijańskimi wartościami? Tego nie wiadomo. Dziennikarze „Faktu” wytypowali placówkę, a z jej statutu wynika, że jest ona dostępna dla wszystkich osób, które akceptują zarówno regulamin, jak i wspomniany akt prawny, regulujący zadania, strukturę organizacyjną i sposób działania szkoły. Wśród warunków jest między innymi ten, mówiący o współpracy rodziców i placówki – w chrześcijańskim wychowaniu danego ucznia. Ostateczną decyzję, czy konkretna osoba zostanie przyjęta, podejmuje dyrektor.
Dziennik skontaktował się z ekspertką – doktor Igą Kazimierczyk, prezeską Fundacji „Przestrzeń dla Edukacji” – która wskazuje, że „szkoła niepubliczna – ponieważ jest dodatkiem do systemu i każde dziecko w Polsce jest przypisane do jakiejś szkoły obwodowej – ma inne zasady przyjmowania”. Natomiast każdy publiczny podmiot oświaty musi przyjąć dziecko, bez względu na wszystko.
Ekspertka komentuje. Przywołała treść konstytucji
Jeśli chodzi o szkołę, do której Manię chciał posłać początkowo Hołownia – tak jak inne niepubliczne placówki, stosuje się ona do „regulaminu rekrutacji i zasad przyjęcia”. Regulaminy te mogą być bardzo szczegółowe i „sprofilowane w taki sposób, żeby szkoła miała możliwość kształtowania u siebie unikalnej społeczności”. Mimo możliwości ustalenia poszerzonego opisu zasad rekrutacji, miejsce takie nie powinno odmówić przyjęcia dziecka za poglądy ojca czy matki.
Dr Kazimierczyk przypomina, że „żyjemy w wolnym kraju”. Wskazuje, że każdy ma konstytucyjne prawo, by wyrażać poglądy, które uważa za słuszne i wierzyć w to, co chce – co gwarantuje mu Europejska Konwencja Praw Człowieka. Nie ma tutaj ograniczenia wieku, to samo tyczy się również dzieci. – Nie można postępować w szkole w niezgodzie z tymi dokumentami – podkreśla ekspertka, cytowana przez „Fakt”.
Prezeska Fundacji „Przestrzeń dla Edukacji” wskazuje, że „nie można postępować w niezgodzie z ludzką przyzwoitością”. — Nie ma takiej możliwości, żeby szkoła nie przyjęła dziecka ze względu na działania rodzica — zauważa.
instagramCzytaj też:
Polacy zrzucą się na lekcje historii dla dzieci z Ukrainy? Józefaciuk zabrał głosCzytaj też:
Czy uczniowie mogą wykorzystać podręczniki z ubiegłego roku?