Płazińce lądowe to stworzenia, które wyglądają niegroźnie, a jednak sukcesywnie wybijają inne bezkręgowce (robaki i ślimaki) – opisuje „The Guardian”. Redakcja brytyjskiego dziennika przytoczyła w artykule z 24 września najnowsze ustalenia naukowców z Uniwersytetu w Karolinie Północnej o nowym gatunku. Póki co niewiele o nim wiadomo.
Wszędzie tam, gdzie pojawiają się osobniki Amaga pseudobama, ich obecność prawdopodobnie zagraża jednak innym organizmom.
Płazińce oblegają już spory fragment USA
Jak podaje źródło, płazińce zostały oficjalnie zidentyfikowane w USA w 2015 roku. Wyglądają niepozornie – są brązowe, płaskie, a ich ciało w charakterystyczny sposób błyszczy (jest pokryte śluzem).
Jeden z autorów pracy o płazińcach – Matt Bertone – dyrektor kliniki chorób roślin i owadów na Uniwersytecie w Nowej Karolinie – powiedział, że robaki „nie były obserwowane w dzikich lub rodzimych siedliskach, więc nie wiadomo zbyt wiele o tym, jak wchodzą w interakcje ze swoim środowiskiem”.
W przyszłości z pewnością pojawi się o nich więcej informacji – między innymi o ich sposobie rozmnażania się. Badacze chcą też wyraźnie zidentyfikować gatunek i nadać mu odpowiednią nazwę.
W Australii wpisano na listę 750 nowych gatunków roślin i zwierząt
Pozostając w temacie nowych gatunków, warto wspomnieć, że niedawno Australia wpisała na listę ponad 750 niesklasyfikowanych dotąd oficjalnie zwierząt i roślin. Wśród nich jest między innymi roześmiana żaba drzewna czy nowy gatunek ryjowniczki.
– To niezwykle ważne, abyśmy kontynuowali wsparcie badań i taksonometrii na przestrzeni tego ogromnego kontynentu, ponieważ bez wątpienia jeszcze wiele gatunków oczekuje formalnego opisania przez naukę – mówi profesor Euan Ritchie z Uniwersytetu Deakin, cytowany przez „The Guardian”.
– Podczas gdy wiele gatunków może nie być znanych zachodniej nauce, to prawdopodobnie od tysięcy lat są z nimi zaznajomieni autochtoniczni mieszkańcy – uważa badacz.
Czytaj też:
„Bałtycki łoś” poruszył Niemców. Służby krytykują turystówCzytaj też:
Dziennikarz Republiki kąsał, ale Hołownia się nie dał. „Dałbym panu złoty przycisk”