Mama pięcioraczków z Horyńca pokusiła się o szczere wyznanie: Zawsze tak było

Mama pięcioraczków z Horyńca pokusiła się o szczere wyznanie: Zawsze tak było

Pięcioraczki z Horyńca, na zdjęciu: Dominika Clarke
Pięcioraczki z Horyńca, na zdjęciu: Dominika Clarke Źródło: Shutterstock / hyotographics / Instagram / rodzinaclarke / Dominika Clarke
Dominika Clarke opublikowała w sieci zdjęcia zeszytów i zwróciła się do internautów z pytaniem. Mama pięcioraczków z Horyńca pokusiła się o szczere wyznanie.

Internauci nieustannie śledzą życie rodziny Clarke. Na Instagramie obserwuje ich już bagatela 137 tysięcy użytkowników platformy.

Ostatnio mama pięcioraczków z Horyńca pokazała, jak wyglądają jej zeszyty, w których zapisuje słowa w języku tajskim. Tym, którzy nie są „na bieżąco” ze wszystkim, co dzieje u państwa Clarke, warto przypomnieć, że polsko-brytyjska rodzinka na początku kwietnia przeprowadziła się do południowo-wschodniej Azji.

Clarke poprosiła internautów o szczerość

Jak rodzinie Clarke żyje się w Tajlandii? O tym mama pięcioraczków opowiada bardzo chętnie. Pod koniec sierpnia pokazała „rachunek grozy”, jaki otrzymała do zapłacenia za prąd w Polsce. Porównała go do kwoty, jaką musiała uiścić w Tajlandii – co nie przedstawiło naszego kraju w pozytywnym świetle.

By łatwiej odnaleźć się w nowym kraju, Dominika uczy się języka tajskiego. Opanowanie go to niezwykle trudne zadanie – według Foreign Service Institute język ten znajduje się w IV grupie pod względem poziomu trudności, w które jest także chiński czy arabski. Osoba anglojęzyczna potrzebuje aż 2,2 tysiąca godzin, by nauczyć się mówić biegle po tajsku.

A jak wygląda zeszyt mamy pięcioraczków z Horyńca? Jak sama oceniła – „chaotycznie”. Zapytała też o opinię internautów, prosząc ich o szczerze komentarze: „czy tylko ja tak mam, że moje zeszyty tak wyglądają?” – pyta obserwujących Dominika. Na odpowiedź nie musiała długo czekać: „też tak mam” – odpisała jedna z użytkowniczek IG. Warto przy tym powiedzieć, że pod spodem pojawiła się cała masa pozytywnych komentarzy, w których ludzie podziwiali Dominikę za jej pracowitość i doskonałą organizację. „Kobieto, jak ty to robisz: pięcioro dzieci, kuchnia, zabawy i jeszcze nauka języka. Jesteś ideałem” – zachwala Clarke jedna z użytkowniczek IG.

Mama pięcioraczków z Horyńca szczerze o sobie: Zawsze tak było

W dalszej części wpisu opublikowanego na Instagramie Dominika pokusiła się o kolejne szczere wyznania o sobie. „Nie potrafię skupić się na lekcji zbyt długo, dlatego zaczynam rysować różne kształty – zazwyczaj kwiatki, gwiazdki, spirale. Dla mnie to sposób na radzenie sobie z różnymi rzeczami podczas zajęć. Więc bazgrzę dużo. Zawsze tak było” – pisze influencerka, dalej nawiązując do „chaotycznej” treści zeszytu.

Udzieliła też porad, z których z powodzeniem mogą skorzystać osoby, które planują naukę języka z rodziny dajskich. „Teraz kiedy uczę się tajskich symboli i liter, mogę wykorzystać te bazgroły i skierować tę energię w coś konkretnego. Na pierwszym zdjęciu moje »bazgroły« (tajskie litery) w momentach kryzysu, na dzisiejszej lekcji. Jak wam się podoba? Tajski alfabet ma: 44 spółgłosek, 32 samogłosek, 4 tony, a moje imię pisze się tak: โดมีนีกา” – wyjaśniła internautom mama pięcioraczków.

W kolejnym poście Clarke odpowiedziała na pytania internautów, którzy chcieli poznać opinię Dominiki, „czy nauka tajskiego jest trudna?”. Zastanawiali się też, po co mama pięcioraczków z Horyńca zdecydowała się podjąć tak trudnego wyzwania. „Nauka nowego języka otwiera nowe ścieżki w mózgu i daje ogromną satysfakcję, kiedy uda się coś osiągnąć. Może się wydawać, że kobieta blisko czterdziestki nie musi uczyć się kolejnego języka, ale dla mnie to ogromna radość i wyzwanie, które codziennie podejmuję. Staram się praktykować na każdy możliwy sposób – a co najfajniejsze, mogę ćwiczyć razem z moimi dziećmi, które uczą się tajskiego w szkole każdego dnia” – tłumaczy Clarke, co wiele osób uznało za bardzo inspirujące.

Dominika apeluje do internautów: Spróbujcie czegoś nowego, zróbcie coś dla siebie

Zdaniem Clarke „nauka alfabetu tajskiego to wyzwanie”, a litery „przypominają małe symbole”. „Ich pisanie wygląda jak forma sztuki” – uważa. Mama pięcioraczków czerpie dużo satysfakcji z uczenia się nowego języka. „Pisanie tajskich liter, nawet własnego imienia [»โดมีนีกา« – przyp. red.], to świetna zabawa” – przyznaje.

Influencerka zaproponowała internautom, by również „spróbowali czegoś nowego”. Wymieniła naukę nowego języka i innego rodzaju aktywności. „Wyjście poza strefę komfortu naprawdę daje poczucie spełnienia i radości. Zróbcie coś dla siebie, złamcie granice i odkryjcie nowe możliwości. To naprawdę świetne uczucie” – zapewnia mama pięcioraczków.

instagramCzytaj też:
Matka pięcioraczków z Horyńca: Podjęliśmy decyzję, która dla wielu może wydawać się szaleństwem
Czytaj też:
Nagranie pięcioraczków z Horyńca wywołało burzę w sieci. „Każdy z nas toczy własną bitwę”