Miasteczko Albert w Teksasie, leżące niespełna 100 kilometrów na północ od San Antonio - drugiego największego miasta stanu - liczy zaledwie czterech stałych mieszkańców. Na pięciu hektarach, w cieniu 500-letnich dębów stoi zabytkowa szkoła, do której uczęszczał w młodości amerykański prezydent Lyndon Johnson, bar, ponad 100-letni dansing, duży pawilon ogrodowy, szopa oraz dom. Wszystko to pośród bezmiaru łąk, urozmaiconych leszczyną.
Albert został założony w 1877 r. przez niemieckich osadników i był w przeszłości popularnym przystankiem na drodze dyliżansów.
Strona internetowa teksańskiej miejscowości zachwala ją jako idealne miejsce do organizacji imprez plenerowych: pikników, festiwali, wesel i koncertów.
Dotychczas miasteczko było w posiadaniu agenta nieruchomości Bobby'ego Cave'a. Choć właściciel jest zadowolony z wyniku aukcji w internetowym portalu eBay, obawia się, że do transakcji może nie dojść. Jak twierdzi, nie ma sposobu wyegzekwowania należnej kwoty w przypadku, gdyby zwycięzca aukcji okazał się jedynie żartownisiem, a nie poważnym nabywcą.
Jednak w razie problemów - uważa Cave - bez trudu znajdzie innych nabywców, ponieważ zainteresowanie posiadaniem na własność miasteczka jest ogromne.
Ceną wywoławczą zakończonej w piątek aukcji było 190 tys. dol., jednak ustalono również cenę minimalną w wysokości 2,5 mln dol. Od rozpoczęcia aukcji 24 października 58 osób złożyło w sumie 119 ofert.
Jak podaje agencja Associated Press, pierwszym miasteczkiem wystawionym na internetowej aukcji było w 2002 r. Bridgeville w północnej Kalifornii.
pap, ss