Pasjonat wędkarstwa – Adrian Faluta – w e-mailu do redakcji portalu Wiadomości Wędkarskie opisał przygodę, której doświadczył wraz ze swoimi towarzyszami nad Jeziorem Mietkowskim na początku sierpnia.
Cierpliwość i wytrwałość wędkarza opłaciły się.
„Branie było atomowe”
Całe przedsięwzięcie Faluta rozpoczął od złowienia żywca. W tym celu razem z kolegami poustawiał zestawy na okolicznych płyciznach.
Gdy już mieli odpowiednie przynęty, rozpoczeli „polowanie” na znacznej wielkości okaz. Jako pierwszy o swojej obecności w zbiorniku wodnym dał znać sum o długości około 120 centymetrów. Następnie złowił 40 cm płoć, którą umieścili w wodzie. Na przynętę pokusił się wtedy kolejny Silurus glanis, ale tym razem o 40 cm większy od poprzedniego.
Na jego widok wędkarz pomyślał, że „to może być noc, na którą czeka się czasami całe życie, a jedyne, co może zakłócić dobrą passę to brak żywców”. Jednak aż do rana nie udało się złowić odpowiednich przynęt. W wodzie umieszczona była w tym czasie tylko jedna wędka z małym leszczem, na którą – jak przyznaje pasjonat – nie miał do tej pory żadnego brania.
Nad ranem, po przespanej nocy, gdy zebrani wrócili do miejsca, gdzie odbywał się połów, zobaczyli, jak przynęta jest atakowana przez wielką rybę. „Branie było atomowe. Po zacięciu zaczął się siłowy hol, który trwał około 40 minut. Zmagania z sumem dały w kość nie tylko mi – ucierpiał także sprzęt. Kołowrotek, choć przeznaczony do łowienia dużych okazów, nadawał się jedynie na złom. Gdy w końcu doholowałem suma do brzegu, przeżyliśmy szok. Naszym oczom ukazała ogromna bestia!” – opisuje mężczyzna.
Ile mierzył gigantyczny sum? Niewiarygodne
Po zmierzeniu okazało się, że sum ma aż 240 cm długości. „Na taką rybę polowałem kilka lat, nad wodą przesiedziałem na zasiadkach wiele tygodni bez brania. Nie poddawałem się, bo wierzyłem, że kiedyś uda mi się zrealizować marzenie. Zdaję sobie sprawę, jak ciężko będzie pobić ten rekord, ale na pewno będę próbował aż do skutku” – podkreśla pełen nadziei wędkarz.
W tym kontekście warto wspomnieć o innym wyczynie, o którym niedawno poinformował Tomasz Dylewicz. Ustanowił on nowy rekord Polski, łowiąc karasia o wadze 4,76 kilogramów i długości 61 cm. Mężczyzna pod koniec wześnia wybrał się nad jezioro Trzaskowo w Wielkopolsce.
Czytaj też:
Seniorzy kochają takie uzdrowiska. Tej zimy można tam spędzić nawet sylwestraCzytaj też:
Polski wędkarz przeszedł samego siebie. Wyłowił prawdziwego giganta