Łukasz Ż. nie przebywa już w areszcie w Warszawie. Nowe informacje

Łukasz Ż. nie przebywa już w areszcie w Warszawie. Nowe informacje

26-latek, który miał spowodować wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
26-latek, który miał spowodować wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie Źródło: ksp.policja.gov.pl
Łukasz Ż. nie znajduje się już na terenie aresztu w warszawskiej Białołęce. Przetransportowano go do innego zakładu – oddalonego 100 kilometrów od stolicy. Dlaczego? Jedno jest pewne, to nie „nagroda” – mówią „Super Expressowi” anonimowi informatorzy.

Ż. przebywał w areszcie w dzielnicy Białołęka odkąd śledczy (Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście) przedstawili mu zarzuty w sprawie wypadku na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło na wysokości Torwaru w połowie września tego roku. Zginął w nim 37-letni mężczyzna.

26-latek został niedawno przewieziony do zakładu karnego w Siedlcach – dowiedziała się redakcja „SE”. To miejsce odosobnienia specjalnego typu, przeznaczona dla skazanych, recydywistów penitencjarnych. Informatorzy dziennikarzy zapewniają, że 26-latek „nie trafił tam w nagrodę”.

Warszawa. Koszmarny wypadek na Trasie Łazienkowskiej – nowej informacje

Co jeszcze nowego wiadomo w sprawie wypadku na Trasie Łazienkowskiej? Jak się okazuje warszawscy śledczy zawnioskowali o przedłużenie tymczasowego aresztu dla czterech innych podejrzanych w sprawie. Pismo przesłali w ubiegłym tygodniu, pod koniec listopada.

Sam Ż. spędzi jeszcze trochę czasu w areszcie tymczasowym (warto przypomnieć, że sąd zgodził się w jego przypadku na zastosowanie środka zapobiegawczego na okres trzech miesięcy).

W połowie listopada odbyło się przesłuchanie 26-latka. — Podejrzanemu przedstawiono zarzut, który pierwotnie był przedstawiony przed zastosowaniem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Jest to zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów w związku z ucieczką z miejsca zdarzenia, jak również złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 12 – informował prok. Piotr Skiba – rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Chwilę przed zdarzeniem Ż. jechał z prędkością 226 km/h

Co warte podkreślenia, 26-latek przyznał się do popełnienia czynu, ale nie złożył wyjaśnień. Gdy został zapytany o swoje źródło zarobku czy utrzymania, milczał.

Przedstawiciel PO w Warszawie powiedział też, że młody mężczyzna, podejrzany o spowodowanie wypadku, „poruszał się w przeciągu pięciu sekund poprzedzających wydarzenie z prędkością zwiększającą się od 205 kilometrów na godzinę do 226 w terenie, gdzie dopuszczalna prędkość poruszania się samochodem wynosi do 80 km”.

Czytaj też:
Warszawa. Policjant śmiertelnie postrzelił kolegę. Są nowe ustalenia
Czytaj też:
Wędkarz złowił pstrąga potokowego o rekordowej długości. „Nogi jak z waty”

Źródło: se.pl / PO Warszawa / wiadomosci.wp.pl / Miejski Reporter