Szokujące relacje dzieci z placówki opiekuńczej Caritasu. „Wychowawca rzuca o ścianę i klepie po tyłku”

Szokujące relacje dzieci z placówki opiekuńczej Caritasu. „Wychowawca rzuca o ścianę i klepie po tyłku”

Chłopiec. Zdjęcie ilustracyjne
Chłopiec. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Alessandro Pinna
W Placówce Opiekuńczo-Wychowawcza im. Aniołów Stróżów w Ostrowie Kaliskim miało dochodzić do nieprawidłowości, a nawet znęcania się nad dziećmi. Szokujące zeznania pojawiły się w oficjalnym raporcie po kontroli przeprowadzonej przez inspektorów wydziału kontroli społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu. Sprawę bada prokuratura.

Kaliskie Radio Centrum dotarło do raportu z kontroli przeprowadzonej przez inspektorów wydziału kontroli społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu w powiatowym Domu Dziecka im. Aniołów Stróżów w Ostrowie Kaliskim w gminie Brzeziny. Jak wskazują, „raport pokontrolny jest druzgocący”, a dotyczy to w szczególności informacji, które kontrolujący otrzymali od samych dzieci na temat wychowawców.

Nieprawidłowości w domu dziecka w Ostrowie Kaliskim. Konflikt z Caritasem i wielokrotne zmiany dyrektorów

Placówka Opiekuńczo-Wychowawcza im. Aniołów Stróżów w Ostrowie Kaliskim działa od 2017 roku. Zapewnia miejsca dla 14 dzieci w wieku od 6 do 18 lat. Dzieci w tzw. „pieczy zastępczej” przebywają tam od trzech miesięcy do pół roku. Placówka jest finansowana ze środków powiatu kaliskiego, a prowadzi ją Caritas Diecezji Kaliskiej.

Jak podaje „Gazeta Wyborcza” w tym roku już kilkukrotnie doszło do zmiany na stanowisku dyrektora placówki, z czego dwie z kolejno kierujących placówką jako p.o. dyrektora osób Justyna Klimek (w lipcu) oraz Milena Szymańska (od sierpnia do połowy września) nie miały odpowiednich uprawnień. Również wśród personelu placówki następowały zmiany, a dwie osoby miały nie mieć odpowiednich kwalifikacji wymaganych do pracy w tego typu placówce.

Jednym z powodów zmian miał być konflikt dyrektora Caritas ks. Piotra Kowalka z częścią personelu. Wszystko miało się zacząć od dyscyplinarnego zwolnienia wicedyrektorki placówki, za czym na znak protestu z placówki odeszła wieloletnia dyrektorka Marta Gałach-Korpys. I mimo że zeznania podopiecznych placówki z raportu pokontrolnego oraz źródło kaliskiej „Gazety Wyborczej” wśród wolontariuszy pracujących w placówce potwierdza, że powodem zwolnienia była wulgarna wypowiedź wicedyrektorki do jednego z podopiecznych, nagrana przez innego wychowawcę, rzekomo powiązanego z dyrektorem kaliskiego Caritasu, to była dyrektorka miała uważać, że jej zastępczyni padła ofiarą intrygi ks. Kowalka.

Zgodnie z tym, co podaje „Gazeta Wyborcza”, powołując się na raport pokontrolny, mimo kłótni, która doprowadziła do dyscyplinarnego zwolnienia wicedyrektorki oraz odejścia dyrektorki, wychowankowie pozytywnie oceniali pracę Marty Gałach-Korpys i jej zastępczyni.

Złe warunki sanitarne i skandaliczne zachowania wychowawców

Wkrótce miało dojść do o wiele większych nieprawidłowości, na które zwracały uwagę dzieci, pisząc skargi do Rzecznika Praw Dziecka. Skargi doprowadziły do kontroli przeprowadzonej przez wydział polityki społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.

„W placówce jest bardzo brudno. Pokoje i część pomieszczeń wymagają remontu, wyposażenie pokoi jest zniszczone i zagraża bezpieczeństwu dzieci. Łazienki nie zamykają się od środka, a okna nie są zabezpieczone roletą lub zasłonką, zatem nie dają możliwości korzystania z nich w sposób zapewniający intymność. Warunki i sposób przetrzymywania żywności stwarzały zagrożenie dla zdrowia dzieci. Na zewnątrz placówki znajdowały się wyschnięte pozostałości po nieczystościach, z wybitego szamba" – można było przeczytać w raporcie pokontrolnym, do którego dotarło kaliskie radioCENTRUM.

Dodatkowo wychowankowie ośrodka mieli się skarżyć na wychowawców. „Pan »Z« krzyczy, używa wulgaryzmów, grozi, bije, szarpie, poddusza, rzuca o ścianę, ściska za twarz, a wobec niektórych dziewczynek przejawia zachowania mogące świadczyć o molestowaniu, tj. »klepie po tyłku«” – takie zeznania dzieci można było przeczytać w raporcie pokontrolnym.

Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, wychowawca w rozmowie wyjaśniającej z dyrektorką zaprzeczał „klepaniu”, ale przyznał, że po tym, jak wychowanek przeklinał, krzyczał i w złości rzucał poduszkami „chwycił go za odzież w okolicy klatki piersiowej i potrząsnął nim kilka razy”. Ostatecznie wychowawca w połowie października odszedł z pracy za porozumieniem stron

Z cytowanych przez radioCENTRUM zeznań dzieci wynikało też, że pani „X” „odeszła, bo sobie nie radziła i dzwoniła na policję. Groziła dzieciom, że im „przypier****“, „pani „X“ krzyczała do „K“ „sprzątaj, albo ci wyj****” itp. Z kolei jak miały zeznawać dzieci, „pani „Y“ ma dobre i złe dni. Wyżywa się na nas i jest chamska, jak ma złe dni. Jak się wkurzy, to przeklnie. Jak ktoś przy niej przeklnie, to ona do niego też. Zachowuje się dziecinnie”.

Sprawa trafiła do prokuratury

W raporcie urzędu wojewódzkiego poinformowano, że w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa wojewoda wielkopolski zawiadomił prokuraturę. „Wskazać należy, że dyrekcja placówki oraz Caritas, mimo sygnałów, że dzieci mogą doświadczać przemocy, nie podjęli działań mających na celu zabezpieczenie dzieci i ukaranie ewentualnych sprawców” – czytamy.

Wpłyniecie zawiadomienia potwierdził „Gazecie Wyborczej” rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim Maciej Meler. – Celem weryfikacji okoliczności dotyczących funkcjonowania tej placówki wszczęte zostało postępowanie. Na razie prokurator musi przesłuchać dorosłe osoby. Zgromadzić dokumentację i zebrać materiał dowodowy – poinformował.

Jak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” przekazała rzeczniczka starosty kaliskiego Wioletta Przybylska, sytuacja opisywana w dokumentach kontrolnych nie dotyczy obecnej sytuacji, a zastanej kilka miesięcy temu.

– Należało uspokoić atmosferę, ponieważ to są dzieci. One wymagają przede wszystkim wielkiej troski. Wydaje się w tym momencie, że to się udało, że jesteśmy w takim czasie, że to się stabilizuje, a nasza troska o dzieci da efekt powrotu poprawności – zapewniał w rozmowie z radioCENTRUM starosta kaliski Jan Adam Kłysz. –To jest ich dom i one nie chcą go tracić i musimy zrobić wszystko, żeby tak było. Czują to także wychowawcy, sam z nimi rozmawiałem i wierzę, że wszystko będzie dobrze, bo widzę, że tak już się dzieje – dodał.

Starostwo: Wprowadzone są działania naprawcze

Starostwo wydało też pisemne oświadczenie w tej sprawie.

„Informacje o niepokojącej sytuacji w Placówce Opiekuńczo- Wychowawczej im. Aniołów Stróżów w Ostrowie Kaliskim dostaliśmy jeszcze w poprzedniej kadencji, w lutym tego roku. Wojewoda Wielkopolski w wystąpieniu pokontrolnym z dnia 26 marca 2024r. wskazał placówce szereg zaleceń, przy czym podkreślenia wymaga fakt, iż żadne z zaleceń i uwag pokontrolnych nie dotyczyło nieprawidłowości związanych z łamaniem praw dziecka” – czytamy. „Władze powiatu spotkały się z dyrekcją Caritas Diecezji Kaliskiej w sprawie wywiązywania się z realizacji szczegółowych zleceń pokontrolnych zawartych w wystąpieniu pokontrolnym Wojewody Wielkopolskiego z dnia 26 marca 2024 roku oraz postępów w rozwiązywaniu problemów kadrowych. Dopiero druga kontrola Wojewody Wielkopolskiego, która zakończyła się wystąpieniem pokontrolnym z dnia 31 października 2024 roku, wykazała szereg nieprawidłowości względem dzieci tam przebywających, dotyczących m.in. sfer, o których nie było mowy we wcześniejszych kontrolach” – dodano.

W oświadczeniu poinformowano także o dalszych podjętych w sprawie krokach.

„Starosta Kaliski spotkał się z kierownictwem Wydziału Polityki Społecznej w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu w sprawie funkcjonowania placówki i ustalenia dalszych działań naprawczych. Wprowadzone są działania naprawcze w placówce, które zostały zalecone przez Wojewodę Wielkopolskiego i najpóźniej do końca marca 2025 roku muszą one zostać wdrożone. Dopiero wówczas Zarząd Powiatu Kaliskiego zdecyduje, kto będzie organizatorem dalszej opieki nad dziećmi w placówce w Ostrowie Kaliskim i czy w tym zakresie nastąpi zmiana podmiotu prowadzącego. Zarząd Powiatu Kaliskiego podejmie decyzje dotyczące organizatora opieki, w sytuacji, kiedy Caritas Diecezji Kaliskiej nie wywiąże się z realizacji zaleceń pokontrolnych w wyznaczonym przez Wojewodę Wielkopolskiego terminie” – czytamy.

„Władze Powiatu Kaliskiego podejmowały i będą dalej podejmować wszelkie prawem przewidziane kroki mające na celu doprowadzenie do prawidłowego funkcjonowania placówki” – podkreślono w piśmie podpisanym przez wicestarostę kaliskiego Pawła Kaletę.

Dyrektor Caritasu potępia to, co działo się w placówce

Dyrektor Caritasu Diecezji Kaliskiej ks. Piotr Kowalek zapewnił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że potępia to, co się działo w placówce i przyznał, że odejście wieloletniej dyrektorki wzbudziło bunt dzieci. Jednocześnie wskazał, że ośrodkiem zarządza nowy, piąty już w tym roku dyrektor, któremu udało się załagodzić konflikt i wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Ks. Kowalek potwierdził, że dostawał informacje o nieprawidłowych zachowaniach kolejnych pracowników, w tym „o stosowaniu agresji i podejrzeniu molestowania podopiecznej przez wieloletniego nauczyciela oświaty”, co spotkało się z reakcją i zgłoszeniem spraw do prokuratury.

– Aktualnie funkcję dyrektora pełni osoba, która ma wieloletnie doświadczenie jako wychowawca. Zmiany kadrowe, wsparcie powiatu kaliskiego i lokalnych wolontariuszy pozwoliły również podjąć gruntowny remont i polepszyć warunki bytowe. Wprowadzone zostały nowe standardy ochrony małoletnich przed jakimikolwiek formami przemocy – zapewnia ks. Kowalek w rozmowie z „Gazeta Wyborczą”.

Jeden z wolontariuszy, z którym rozmawiała „Gazeta Wyborcza” podziela nadzieję, że wszystko wróci na dobre tory, ale wskazuje, że problemy nastąpiły, bo „dyrektor Caritasu powsadzał samych swoich”. – Nie wpuszczali nas, wolontariuszy, do środka. Słyszeliśmy, że działy się tam niedobre rzeczy. Dyrektorzy ciągle się zmieniali i sobie nie radzili. Dzieci zawiadomiły rzecznika praw dziecka. Starosta się wkurzył, wezwał dyrektora Caritasu na dywanik. Zagroził, że jak dalej będzie tam taki bałagan, to rozwiąże z nim umowę. To go otrzeźwiło. Zatrudnił nowego dyrektora ze starej ekipy – wskazuje.

Podkreśla też, że po ostatniej zmianie dyrektora na Andrzeja Uranina sytuacja znacząco się poprawiła. – Dzieci przestały protestować. Wszystko wróciło na dobre tory, ale ktoś powinien odpowiedzieć za ten wcześniejszy bałagan – mówi wolontariusz.

Czytaj też:
13-latek był głodzony przez matkę. Gdy go znaleźli, ważył 10 kg
Czytaj też:
Dziewczynka zmarła, NFZ wykrył poważne uchybienia w szpitalu

Opracował:
Źródło: Gazeta Wyborcza / radioCENTRUM / zyciekalisza.pl