Matka pięcioraczków z Horyńca ostatnich dniach relacjonowała przeprowadzkę na nowe mieszkanie. „Dzień naszej przeprowadzki rozpoczął się od prawdziwego cudu. W całym chaosie pakowania, biegania i planowania nagle zdarzyło się coś, co sprawiło, że wszystko inne przestało mieć znaczenie, a czas jakby się zatrzymał. Czaruś stanął na nóżki. Sam, o własnych siłach” – zaznaczyła Dominika Clarke.
Matka pięcioraczków z Horyńca pokazała nowy dom. „Niektórzy się śmieją i dogryzają”
Matka pięcioraczków z Horyńca podkreśliła, że rodzina jest „bardzo dumna z osiągnięcia tego kroku milowego”. „Walizki spakowane, czas rozpocząć nowy rozdział. Łatwo nie było, bo Arianna, Evie i niania mają ospę, dlatego musieliśmy jakoś to sami ogarnąć” – dodała Dominika Clarke kolejnego dnia. Matka pięcioraczków z Horyńca ujawniła także, że ich nowy dom to hostel, z czego niektórzy „śmieją się i dogryzają”.
„Jest skromny i wymaga mnóstwa wyobraźni oraz pomysłów, żeby stworzyć rodzinny dom. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Czasami życie stawia nas w sytuacjach, na które nie mamy wpływu” – kontynuowała Dominika Clarke. Matka pięcioraczków z Horyńca zaznaczyła, że „czasem trzeba coś stracić, by zyskać coś o wiele cenniejszego – czas, by po prostu być razem”.
Pięcioraczki z Horyńca mają już nowy dom. Dominika Clarke o miotle, która jest wyrazem miłości
Dominika Clarke opowiedziała również o przygodach, które pojawiały się w związku z przeprowadzką. Spotkała m.in. dwie panie, które przekazały jej dzieciom słodkości. Nie obyło się również bez powrotu na stare mieszkanie, bo ojciec pięcioraczków z Horyńca nie spakował kilku rzeczy. „Na przykład miotły, którą z miłością mu kupiłam” – zaznaczyła Dominika Clarke.
Czytaj też:
Matka pięcioraczków z Horyńca zaskoczyła. „Taka jest nasza decyzja. Zobaczymy, co przyniesie życie”Czytaj też:
Poważny dylemat matki pięcioraczków z Horyńca. Ważny argument przeciwko powrotowi do Polski