Na leśnej polanie pojawia się dwóch przedstawicieli handlowych sieci Era. Spotykają się z klientką zainteresowaną kupnem 32 telefonów komórkowych. Padają strzały. Jednego z handlowców dobito uderzeniem łopaty. Urządzenia trafiają na targowisko w Warszawie. Zeznania świadków z ogródków działkowych pomagają ująć sprawców – jedną kobietę i trzech mężczyzn.
Małgorzata Rozumecka otrzymuje w mediach przydomek „anioł śmierci”. Trafia do szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Policja udaremnia jej ucieczkę i znajduje przy niej fałszywy paszport, meksykańską wizę oraz bilet lotniczy.
Dziś Rozumecka odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia. Od dwóch lat stara się o zwolnienie warunkowe. Masa powiedział o niej w zeznaniach: „Ona była dziwna, kochała świat gangsterski, kręciła się przy nas”.
Rozmowę z Małgorzatą Rozumecką w swojej książce „24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz” opublikował Zbyszek Nowak. Dotarł do osadzonych odsiadujących najwyższy wymiar kary i pozwolił im mówić.
„Jestem pełna życia”
O szczegółach zbrodni kobieta nie chce wspominać. Chętnie za to porusza tematy związane z teraźniejszością.
Jak widzi siebie po niemal 30 latach w więzieniu?
– Jestem pełna ekspresji. Jestem pełna życia. Śmieję się z zabawnych filmików ze zwierzętami. Jem tyle słodyczy, ile się da, choć nie powinnam.
Czy więzienie zmienia ludzi? Czy nadal jest „krwawą Małgorzatą” z dokumentalnego serialu „Cela nr”?
– Śmieję się, że jestem tą samą dziewczyną, tylko w wersji 2024 – lekko stuningowaną. Chyba zostałam na emocjonalnym poziomie tamtych lat, tamtych czasów.
Wiktymizacja rodzin
Morderczyni nigdy nie przeprosiła rodzin swoich ofiar, nie prosiła ich o wybaczenie. Uważa, że na to jest już o 20 lat za późno.
– Może gdybym to przepracowała, nie wiem, w 2002 czy trochę później, to miałoby inny wymiar. A teraz? Teraz takie przeprosiny może w przededniu wyjścia – oby – to byłby niestosowny żart z mojej strony – mówi.
Opowiada również o swojej rodzinie. Ojciec zmarł podczas jej pobytu w więzieniu, matka ma 73 lata. Rozmawia z nią trzy razy w tygodniu.
– Moją sprawą sprawiłam wiele bólu moim bliskim. To nie tylko wiktymizacja rodziny ofiary, to też wiktymizacja mojej rodziny – dodaje.
W morderstwie uczestniczył też jej młodszy brat. Miał wtedy 16 lat. Uciekł do Meksyku, a później do Stanów Zjednoczonych, gdzie został zatrzymany za złamanie przepisów imigracyjnych. Deportowano go do Polski i ostatecznie skazano na 15 lat pozbawienia wolności. Rozumecka, myśląc o wolności, wspomina właśnie o nim.
– Widzę dom do remontu. Zapraszam brata, on mi pomaga to wyremontować. Gdzieś daleko stąd. Tam chcę mieszkać.
Resocjalizacja „błyskawiczna”
W momencie popełnienia zbrodni Rozumecka studiowała resocjalizację. Wierzy w nią.
– Dożywocie jest karą okrutną. Ale nie jestem za karą śmierci. Człowiek może wiele zrobić. Zrozumieć. Znam takich, którzy zrozumieli wiele z tego, co zrobili, jeszcze na sali sądowej. Byli już wtedy gotowi do wyjścia. Przeszli „błyskawiczną resocjalizację”.
Jej zdaniem osadzeni powinni swój czas odosobnienia poświęcić innym, odkupić winę. – Dobrze wypełnić karę to odkupić winę. Pracować na rzecz innych. W domach opieki społecznej, w domach dziecka. Przy osobach starszych. Tak odpracować cokolwiek z tego okropieństwa, które zafundowało się ofierze i jej rodzinie. Nie leżeć i patrzeć w sufit.
Sama, będąc nastolatką, lubiła pracować na rzecz innych. Być może z tego powodu wybrała taki kierunek studiów.
Co dalej?
Od dwóch lat stara się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Chciałaby wyjechać do Holandii, gdzie – jej zdaniem – jest większa anonimowość.
– Tam życie jednych nie interesuje drugich – mówi.
Jej marzeniem są podróże. – Mam w sobie jeszcze tyle energii. Chciałabym ją spożytkować na wyjazdy. „Mama w walizkę” i jedziemy. Nikt nas nie zna. Poznajemy świat.
Czytaj też:
24-latek dokonał w święta dwóch rozbojów. To nie był koniec jego mrocznych planówCzytaj też:
Zwłoki noworodków chowała w reklamówkach i piecu. Sąd wydał wyrok