Jednym ze szczęśliwców jest czytelnik bulwarowego dziennika "Bild" z Dolnej Saksonii. Tabloid ten rozlosował 24 kupony systemowe, warte ponad 6000 euro każdy, spośród których jeden okazał się zwycięski. W pozostałych przypadkach szansa na wygraną wynosiła 1 do 140 milionów.
Kupony z "Bilda" różnią się od zwykłych blankietów tym, że spośród 49 liczb skreślonych jest na nich 16, wytypowanych według specjalnego algorytmu. Dzięki temu szansa trafienia zwycięskich 6 liczb plus jednej "supercyfry" zwiększa się 1864 razy.
Wkrótce po ogłoszeniu wygrywającej kombinacji liczb, portal Tipp24.de, przyjmujący zakłady drogą internetową podał, że wśród jego użytkowników jest drugi zwycięzca, pochodzący ze Szlezwiku- Holsztyna. Trzeci zwycięzca pochodzi z Turyngii.
W tym roku w niemieckim lotku milionerami zostało już 77 osób.
W związku z nadzwyczajnie wysoką kumulacją w totolotku Niemców ogarnął w ostatnich dniach loteryjny szał; na losy wydali 135 mln euro, o 60 proc. więcej niż w ubiegłą środę. Pomogli im w tym również mieszkańcy sąsiednich państw, w tym Polski, którzy masowo ruszyli do niemieckich kolektur, aby próbować szczęścia.
Bajeczna kwota 45 mln euro zakumulowała się po 12 losowaniach, w których nikt nie trafił zwycięskiej kombinacji.
Rzeczniczka firmy Lotto w Hamburgu Birte Engelken, której zadaniem jest doradzanie zwycięzcom w loterii, wezwała zwycięzców, by zachowali spokój i nie szastali pieniędzmi od pierwszego dnia.
Według niej szczęśliwcy powinni przede wszystkim przemyśleć swoją nową sytuację finansową i ograniczyć informowanie o wygranej do najbliższej rodziny. Wskazany jest urlop, a po nim konsultacje z doradcą podatkowym i bankami.(pap, ss