Ksiądz Łukasz Prausa był pallotynem. Pochodzący z Poznania duchowny otrzymał święcenia w 2015 roku. Początkowo był związany z łódzka parafią przy ulicy Łagiewnickiej, gdzie pracował jako wikariusz. Popularność wśród wiernych zdobył po tym, jak zaczął odprawiać msze święte poświęcone modlitwie o uzdrowienie i uwolnienie.
Ksiądz Łukasz Prausa nie żyje. Twierdził, że ma stygmaty
Działalność duchownego z czasem zaczęła wzbudzać spore kontrowersje. Ks. Łukasz Prausa zdecydowanie sprzeciwiał się udzielaniu komunii świętej na rękę oraz posłudze nadzwyczajnych szafarzy. Co więcej, twierdził, że ma stygmaty a w każdy piątek doznaje objawień – zapewniał, że ma mistyczne wizje, w czasie których pokazuje mu się Jezus.
Kapłan uważał się za „współczesnego polskiego mistyka”. Sugerował, że „modlitwą jest w stanie wyleczyć z homoseksualizmu”, a także z bezpłodności czy innych poważnych chorób. Kościół nie uznawał żadnego z jego rzekomych „cudów”.
W grudniu 2021 roku kierownictwo zakonu podjęło decyzję o suspendowaniu duchownego. W związku z tym nie mógł on m.in. odprawiać mszy ani nosić stroju duchownego. Ks. Przemysław Podlejski, rzecznik prasowy Prowincji Zwiastowania Pańskiego Księży Pallotynów podkreślał, że ks. Prausa nie pełni w zakonie żadnej funkcji.
Ksiądz został suspendowany. Mimo tego odprawiał msze
Kapłan nie przejął się jednak nałożoną karą i mimo tego nadal odprawiał msze święte o uzdrowienie i uwolnienie. Cieszyły się one sporą popularnością – w sieci można znaleźć wiele relacji wiernych, którzy brali udział w nabożeństwach i dzielili się swoimi doświadczeniami.
20 marca napłynęły wieści o śmierci ks. Łukasza Prausy. Duchowny od dłuższego czasu zmagał się z chorobą nowotworową.
Czytaj też:
Papież napisał list do kard. Dziwisza. Miał szczególny powódCzytaj też:
Papież Franciszek napisał list do młodzieży. Poprosił o modlitwę w jego intencji