Emeryci z Hamburga przyjechali do Warszawy przerobionym na kampera autem. Planowali jechać do Ukrainy. Zatrzymali się niedaleko ogródków działkowych i tam zginęli. Kobieta otrzymała cztery strzały z broni palnej, mężczyzna – jeden. Dodatkowo poderżnięto mu gardło.
Przełom w śledztwie – rękawiczka z DNA
Przełomu w śledztwie dokonali funkcjonariusze z Archiwum X. Odkryli, że w kamperze emerytów przewożono narkotyki i poszli tym tropem. W rozwiązaniu zagadki morderstwa pomogła rękawiczka z DNA ofiary.
– Okazało się, że DNA należy do Zdzisława W. – kilka miesięcy temu powiedział „Faktowi” Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Mężczyzna był gangsterem zamieszanym w wymuszanie haraczy oraz napadami na tiry. Ostatnie lata spędził za kratkami za swoje powiązania z przestępczym światem oraz próbę zabójstwa syna.
„Od lat 80. żuję gumę. Jestem od niej uzależniony jak alkoholik od alkoholu”
Zdzisław W. zaprzecza swojemu udziałowi w zabójstwie niemieckich emerytów.
– Od lat 80. żuję gumę. Jestem od niej uzależniony jak alkoholik od alkoholu. Jej żucie powoduje wydzielinie większej ilości śliny. Gdy przebywam na powietrzu, wypluwam ją bezwiednie. No chyba że jestem w pomieszczeniu, to tego nie robię. Dlatego gdybym był na miejscu zbrodni, nieraz bym splunął. A tam mojej śliny nie znaleziono. Oznacza to, że mnie tam nie było – wyjaśnia swoje alibi gangster.
Mężczyzna uważa, że za niesłusznym oskarżeniem stoi jego była żona.
– Bojąc się mojego wyjścia na wolność, nie wiem dlaczego, wysłała na komendę anonim, że winnym tej zbrodni jestem ja. Możliwe, że też sama poszła osobiście na komendę, zaś policja podłożyła pode mnie to wszystko – powiedział.
– Jestem pewien, że nikt tak podle i kłamliwie nie pogrążyłby mnie – dodał.
Czytaj też:
Zamordowano go przy ołtarzu, wśród dzieci. Duchowny zostanie wkrótce beatyfikowanyCzytaj też:
Zaginięcie Karoliny Wróbel. Nagły zwrot w sprawie