Poszukiwania Beaty Klimek trwają niemal pół roku. W dniu zaginięcia 47-letnia mieszkanka wsi Poradz odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy, a następnie miała udać się do pracy. Tam jednak nie dotarła. Rodzina kobiety – od strony jej siostry – podkreśla, że pani Beata nigdy nie zostawiłaby swoich dzieci z własnej woli.
Zwrot w sprawie zaginięcia Beaty Klimek? Nowe informacje
W środę 26 marca ok. godz. 7:00 przed posesją Beaty i Jana Klimka, męża zaginionej, zaroiło się od policji – ustalił fakt.pl. – Od godziny 7:00 zaczęły przyjeżdżać samochody i ustawiać się przed posesją Jana i Beaty. Są samochody oznakowane i nieoznakowane, a także koparka — przekazała osoba z bliskiego otoczenia poszukiwanej kobiety.
Z kolei Prokuratura Regionalna w Szczecinie przekazała w rozmowie z portalem gazeta.pl, że przed domem Beaty Klimek pojawiła się policja i prokurator. – Prokurator jest na miejscu. Policja na zlecenie i pod nadzorem prokuratora prowadzi czynności (na posesji Beaty Klimek – red.), w tym przeszukanie terenu. Będą prowadzone działania z użyciem sprzętu do prac ziemnych – poinformowała prok. Małgorzata Wojciechowicz.
Mąż zaginionej poddał się badaniu wariografem. Nie zgodził się na ujawnienie wyników
Mąż 47-latki, z którym była w trakcie rozwodu, za namową dziennikarzy z Kanału Kryminalnego poddał się badaniu wariografem. Ostatecznie jednak nie zgodził się na upublicznienie wyników, tłumacząc to koniecznością ochrony wrażliwych danych. – Mam apel do pana Jana. Panie Janie, zrobiliśmy badanie wariograficzne, po którym pan powiedział mi prosto w oczy: jestem niewinny, niczego nie zrobiłem. Skoro nie chcemy udostępniać tych materiałów opinii publicznej, to dlaczego nie podda się pan badaniu służbom? – pytał Łukasz Tusiński z Kanału Kryminalnego.
Badaniu wariografem poddała się niedawno także Agnieszka B., partnerka Jana Klimka. — Tak, poddałam się badaniu wariografem. Jestem niewinna, to dlaczego miałam się nie poddać badaniu? To było badanie procesowe na zlecenie prokuratora. Byłam badana jako świadek, nie znam jeszcze wyniku, bo czeka się na niego około dwóch tygodni. Rodzice Jana również zostaną zbadani w najbliższych dniach. Robimy to po to, żeby dali nam już spokój — policja, prokuratura i chodzi też o społeczność — powiedziała w rozmowie z „Faktem”. Zapowiedziała także, że ujawni wynik badań, jak tylko go dostanie.
Czytaj też:
Tajemnicze zaginięcie 2,5-latka poruszyło całą Europę. Szokujący zwrot w sprawieCzytaj też:
Sprawa Ewy Tylman. Sąd podjął decyzję