Chet Fitch z Oregonu na zachodzie USA zmarł w październiku, w wieku 88 lat. Wielkie było zdumienie jego rodziny i przyjaciół, gdy na święta otrzymali od niego kartki z życzeniami i adresem zwrotnym: "Niebo".
Kartek w sumie było 34. "Poprosiłem Szefa, żebym mógł się wymknąć i powysyłać trochę kartek. Z początku się nie zgodził. Nalegałem jednak i w końcu powiedział +No dobrze, na litość boską, idź ale nie baw tam zbyt długo+" - napisał Fitch. Pozdrowienia kończą się słowami: "Pewnie spotkam się z wami (z niektórymi wcześniej, niż się spodziewacie). Życzę wam naprawdę radosnych świąt. Chet Fitch".
Okazało się, że kartki z zaświatów były żartem, który Fitch przygotowywał przez 20 lat wspólnie ze swoją fryzjerką Patty Dean.
Przez ten czas uzupełniał listę adresów i dawał pieniądze, gdy ceny usług pocztowych szły w górę - opowiedziała Dean lokalnej gazecie "Ashland Daily Tidings". Wspominała, że na jesieni Fitch spojrzał na nią z fotela i powiedział, że pewnie jest znużona pilnowaniem tej korespondencji. "Myślę, że będziesz mogła wysłać kartki jeszcze w tym roku" - powiedział 88-latek; tydzień potem zmarł.
"To niesamowite. Chet zawsze chciał śmiać się ostatni" - powiedziała jedna z adresatek życzeń, Debbie Hansen Bernard, która przyjaźniła się z Fitchem od blisko 25 lat.
j/pap