Życiowy sukces osiągnął Kamil Stoch, który był szósty. Skoczył 125,5 m i uzyskał notę 125,4 pkt. Mistrz Polski długo plasował się na drugiej pozycji, za startującym zaraz po nim Norwegiem Sigurdem Pettersenem (130 m/133,5 pkt). Padający deszcz wyraźnie dawał znać o sobie, bowiem wyniki kolejnych zawodników były słabsze. Lepszy rezultat od Pettersena uzyskał tylko Hilde - 130,5 pkt (130,5 m), zaś Polaka wyprzedzili jeszcze Loitzl, Thomas Morgenstern (obaj Austria) oraz Fin Janne Ahonen.
Fatalnie spisał się Adam Małysz, który podobnie jak inni Polacy - Marcin Bachleda i Krzysztof Miętus - uzyskał tylko 114,5 pkt. Triumfator klasyfikacji generalnej PŚ w poprzednim sezonie uplasował się dopiero na 46. pozycji i nie zakwalifikował do drugiej serii. Podobną wpadkę zanotował 18 marca 2007 roku w Oslo, ale wówczas na skoczni "rządził" wiatr (Małysz był wtedy 54.). Niektórzy komentatorzy przypisują męczącej skoczka migrenie.
Warunki atmosferyczne w Val di Fiemme pogarszały się z minuty na minutę. Skoku na odległość 129,5 m nie ustał Romoeren. Zajął 31. miejsce, ale został dopuszczony, jak się później okazało na swoje nieszczęście, do drugiej serii. Norweg miał problemy już podczas rozbiegu, a zaraz po wybiciu wypięła mu się jedna narta i z dużej wysokości upadł plecami na zeskok. Sytuacja wyglądała dramatycznie, ale nic mu się nie stało i wstał o własnych siłach.
Chwilę później konkurs został przerwany, a po krótkich obradach jury postanowiło całkowicie odwołać drugą serię, jednocześnie za końcowe uznając wyniki pierwszej serii. W niedzielę zawody rozpoczną się o godz. 13.45.
W klasyfikacji łącznej PŚ prowadzi zdecydowanie Morgenstern przed innym austriackim skoczkiem - Gregorem Schlierenzauerem oraz Ahonenem. Małysz jest ósmy, ex aequo ze Szwajcarem Simonem Ammannem. Stoch przesunął się z 35. na 28. pozycję.
pap, em