"To podróbka. Kosztowała +marne+ 300 euro" - odpowiada Julia Pitera z PO. Tylko, czy 300 euro to mało? - zastanawia się "Fakt".
Pitera zawsze słynęła z elegancji. Skromne garsonki, prosta fryzura to były znaki rozpoznawcze posłanki Platformy. Dlatego też w oczy jej kolegów i koleżanek z sejmowych ław od razu rzuciła się wielka brązowa torebka, z którą pani poseł paraduje ostatnio w Sejmie.
To nie byle jaka torebka - jest łudząco podobna do tej z ekskluzywnego domu mody Hermes za 50 tys. funtów, czyli ponad 240 tys. zł. "To torebka innego producenta. Kosztowała jakieś 300 euro" - tłumaczy dziennikowi posłanka. "Mąż czasem pracuje w Rzymie w przywozi mi różne prezenty" - uzupełnia Julia Pitera.
Najwyraźniej pani poseł lubi kosztowne drobiazgi ze stolicy mody, a być może i pilnie śledzi najnowsze trendy na zagranicznych salonach. Tak czy inaczej, z włoskiego wybiegu mody dość daleko do kuchni przeciętnej Polki, która musi liczyć każdy grosz - zauważa "Fakt".
ab, pap