Dania: Kasper Hvidt - Lasse Boesen 7, Lars Jorgensen 1, Jesper Jensen 4, Lars Christiansen 7, Bo Spellerberg, Michael Knudsen 2, Kasper Sondergaard Sarup, Joachim Boldsen, Hans Lindberg 3, Kasper Nielsen.
Chorwacja: Mirko Alilovic, Vjanceslav Somic - Renato Sulic, Ivano Balic 4, Blazenko Lackovic 2, Igor Vori 1, Davor Dominikovic, Denis Spoljaric, Petar Metlicic 5, Josip Valcic, Ljubo Vukic 2, Tonci Valcic 2, Ivan Cupic 4.
Sędziowali: Vicente Breto i Jose Antonio Huelin (obaj Hiszpania).
Kary: Dania - 10, Chorwacja - 12 minut (w tym czerwona kartka dla trenera Lino Cervara, 52.). Widzów: 9052.
Początek wcale nie zapowiadał końcowego sukcesu Skandynawów. Pierwszego gola uzyskali dopiero w 7.40 min gry, podczas gdy ich przeciwnicy mieli ich na koncie cztery. W ciągu kolejnych dziesięciu minut zaczęli odrabiać straty, bo z kolei Chorwaci zaczęli cierpieć na strzelecką niemoc. W 19. minucie doszło do wyrównania 6:6.
Od tej pory Duńczycy stopniowo opanowywali sytuację na boisku. Systematycznie punktowali Chorwatów, dla których zaporą nie do przebicia okazał się bramkarz Kasper Hvidt, uznany później za najlepszego gracza ME 2008 na tej pozycji. Powstrzymał nawet asa drużyny mistrzów olimpijskich Ivano Balica, który na 12 rzutów tylko cztery umieścił w bramce.
Na początku drugiej połowy Duńczycy, którzy wcześniej w ME trzykrotnie sięgali po brązowy medal, podobnie jak w ubiegłorocznych MŚ, w ciągu 9 minut zdobyli cztery gole tracąc tylko jednego i prowadzili 17:11. W meczu na tym poziomie to spora strata, ale Chorwaci nie raz pokazali na tych mistrzostwach, że w trudnych momentach potrafią w jakiś nieprawdopodobny sposób sprężyć się, skoncentrować i gonić rywala. Właśnie w takich momentach ciężar gry bierze na siebie Balic. W 56. min rzucił dwa gole z rzędu i jego drużyna przegrywała tylko 20:22.
Jednak zanim tak się stało w 52. minucie puściły nerwy trenerowi chorwackiemu Lino Cervarovi. Bezpośrednią przyczyną jego ataku furii była decyzja hiszpańskich sędziów, którzy uważali, że obrońca bałkańskiej ekipy nieprawidłowo przejął piłkę, pomagając sobie nogą. Szkoleniowiec wraz z jednym z członków ekipy medycznej niemal chcieli zlinczować arbitrów, ale działaczom EHF udało się ich uspokoić, choć z niemałymi oporami. Na trybunach też zawrzało. Jeden z komentatorów telewizji chorwackiej tak walnął w pulpit, że trzeba było dla niego szybko szukać nowego monitora, bo ten który miał roztrzaskał się o ziemię. To wszystko działo się przy stanie 21:18, gdyby piłka pozostała w posiadaniu Chorwatów, to możliwe, że dużo wcześniej mogliby zmniejszyć straty i wtedy wprawa złotego medalu nadal byłaby otwarta.
W przeciwieństwie do Hvidta obaj bramkarze mistrzów olimpijskich nie mieli zbyt dobrego dnia - kończąc potyczkę z zaledwie 20 procentową skutecznością każdy. Dla porównania Duńczyk obronił 14 z 34 rzutów, w tym rzut karny w wykonaniu Cupica na 1.15 min przed końcem przy stanie 23:20. To i późniejsza udana akcja Boesena przesądziły o zwycięstwie "wiecznych brązowych medalistów" 24:20, tym razem w walce o złoto.
Po meczu powiedzieli:
Trener Danii Ulrik Wilbek (pierwszy szkoleniowiec, który doprowadził do złotego medalu mistrzostw Europy zarówno reprezentacje kobiecą jak i męską): "Za pierwszym razem wygraliśmy z Chorwatami różnicą 10 goli. Wiedzieliśmy, że dziś będzie dużo ciężej, ale lubimy występować przeciwko tej drużynie, która zazwyczaj gra fair i ma wiele gwiazd w składzie. Zwyciężyliśmy grając prawie jak w domu, mając za sobą tysiące kibiców na trybunach. Od lat nasz zespół należał do światowej elity i jesteśmy dumni, że wreszcie udało się nam zdobyć złoto".
Trener Chorwacji Lino Cervar: "Wynik mówi wszystko. W pierwszej połowie popełniliśmy zbyt wiele błędów w obronie, poprawiliśmy się w drugiej, ale to nie wystarczyło. Duńczycy wygrali zasłużenie".
ab, pap