W finale rywalką Szarapowej, triumfatorki tej imprezy z 2005 roku, będzie rodaczka Wiera Zwonariewa, która pokonała 3:6, 6:3, 6:3 Chinkę Na Li.
Było to trzecie spotkanie Radwańskiej z Szarapową. W maju ubiegłego roku lepsza w ćwierćfinale turnieju WTA w Stambule lepsza była Rosjanka, jednak we wrześniu, w trzeciej rundzie wielkoszlemowego US Open, Polka sprawiła jedną z największych niespodzianek, eliminując broniącą tytułu tenisistkę z Niagania.
"Nigdy nie przegrywam dwóch kolejnych meczów z tą samą zawodniczką, więc myślę, ze tym razem wygram" - mówiła po awansie do półfinału była liderka rankingu WTA i faktycznie była cały czas bardzo skoncentrowana i można było odnieść wrażenie, że za wszelką cenę chce zrewanżować się Radwańskiej za tamtą porażkę. Była jednak wyraźnie zdenerwowana, a szczególnie obawiała się dropszotów rywalki, które okazały się skuteczną bronią w Nowym Jorku.
Początek sobotniego meczu był dość zaskakujący, bowiem Szarapowa próbowała za wszelką cenę kończyć wymiany wolejami, choć gra przy siatce nigdy nie była jej mocną stroną. Niemal wszystkim jej atakom brakowało jednak kończących uderzeń, co otwierało Polce szansę do minięć, które często stosowała.
W drugim gemie Radwańska przełamała serwis rywalki, ale w kolejnym przegrała swoje podanie i nie wykorzystała okazji do podwyższenia prowadzenia na 3:0.
Później Szarapowa wyrównała na 2:2 i na 3:3, chociaż w szóstym gemie musiała bronić trzy break pointy, a następnie po przełamaniu Polki i utrzymaniu swojego serwisu wyszła na 5:3.
Przy stanie 5:4 Rosjanka zakończyła, po 50 minutach gry, pierwszą partię wykorzystując pierwszą z trzech piłek setowych.
Gra zaczęła się układać po myśli Szarapowej, gdy udawało jej się toczyć regularne wymiany z głębi kortu, bowiem wtedy dzięki większej sile fizycznej rozprowadzała po korcie Polkę i spychała do głębokiej defensywy. Wyjątkiem były akcje, w których - w miarę upływu czasu coraz rzadziej - chodziła do siatki z własnej inicjatywy, bądź zmuszona dropszotami rywalki.
Inaczej wyglądała gra, gdy Radwańska zmieniała rytm uderzeń, stosowała skróty i grę kątową, wybijając przeciwniczkę z rytmu i zmuszając do biegania, wykorzystując, że praca nóg jest jednym ze słabszych elementów jej gry. To jednak rzadko udawało się gdy zawodził pierwszy serwis, bowiem przy drugim wolna i przewidywalna piłka stawała się łatwym łupem Rosjanki, która zdobywała punkty bezpośrednio z returnu, albo przejmowała dzięki niemu inicjatywę.
W gemie otwierającym drugiego seta Polka przegrała swój serwis, ale od razu odrobiła stratę przełamując rywalkę bez straty punktu. Kolejnego "breaka" Szarapowa zdobyła w piątym gemie, dzięki czemu chwilę później wyszła na 4:2, wygrywając podanie bez straty punktu.
Radwańska doprowadziła jeszcze do stanu 3:4, ale w następnym gemie nie wykorzystała jednej okazji do przełamania podania rywalki, a w ostatnim gemie ponownie przegrała własny serwis, przy pierwszym meczbolu.
Półfinał osiągnięty w Dausze dał Radwańskiej, sklasyfikowanej na 20. miejscu na świecie, premię w wysokości 107,5 tysiąca dolarów oraz 195 punktów do rankingu WTA.
W stolicy Kataru wystąpiła także w deblu, razem z Janette Husarovą. Polsko-słowacka para przegrała w ćwierćfinale 6:7 (6-8), 1:6 z Czeszką Kvetoslavą Peschke i Australijką Rennae Stubbs.
pap, ss