Szkoda, że w Polsce Krzysztofowi Kieślowskiemu buduje się ołtarzyki, zamiast szukać w jego filmach inspiracji.
Takim ołtarzykiem wobec wybitnego reżysera jest film „Nadzieja". Debiutant Stanisław Mucha, po namowach Krzysztofa Piesiewicza, odgrzał stary projekt Kieślowskiego, aby na srebrny ekran przenieść słynną biblijną triadę: wiara, nadzieja, miłość. Cnoty to piękne, jednak – przekładając je na język filmu – nie można zapomnieć o naczelnej zasadzie rządzącej kinem: nie wolno nudzić widza.
„Nadzieja", reż. Stanisław Mucha, Niemcy/Polska, 2007
Niestety, Mucha o niej zapomniał. Mamy więc w „Nadziei" dość zgrabnie napisany scenariusz i świetnie dobranych aktorów, ale kompletnie nie mamy akcji. Zamiast tego reżyser serwuje nam pozbawione napięcia dramaty życiowe głównych bohaterów. Symbolika, po którą Mucha sięga pełnymi garściami, zamiast inspirować i pobudzać do refleksji, jedynie męczy. A już scenę, w której Pszoniak rozmawia z prostytutką, można uznać co najwyżej za parodię Kieślowskiego – bo naga kurtyzana z pięknymi piersiami, opowiadająca, jak walczy o swoją duszę, budzi tylko rozbawienie, ale na pewno nie współczucie, czy zrozumienie.
Aby pocieszyć Muchę, można tylko dodać, że nie jest jedynym, który wyłożył się na kinie Kieślowskiego. Ten reżyser wypracował sobie styl, za który pokochała go Europa. W jego filmach mnóstwo było niedopowiedzeń, mniej lub bardziej czytelnych symboli, za którymi skrywały się trudne pytania o sens życia. Po śmierci polskiego reżysera zaczęli pojawiać się jego naśladowcy. Niedawno przez kina przewinęły się filmy „Piekło" i „Niebo" nakręcone przez uznanych twórców, Toma Tykwera oraz Danisa Tanovicia, nie ukrywających inspiracji Kieślowskim. Skończyło się porażką. Ci reżyserzy zbytnio starali się powtórzyć styl mistrza – i w ten sposób stworzyli produkcje wtórne i nijakie. Dokładnie ten sam błąd popełnił Mucha. Wielkie dzieła są po to, aby je podziwiać. Nie jest wstydem czerpać z nich inspirację. Ale nigdy nie stworzy się arcydzieła, jeśli będzie się kopiować poprzedników – bez względu na to jak wielkiego kalibru artystami oni by byli.„Nadzieja", reż. Stanisław Mucha, Niemcy/Polska, 2007