Co dwudziesty Polak (5 proc.) idzie jeszcze dalej twierdząc, że nawet jeśli ludzie się kochają i ufają sobie, to lepiej, żeby nie zawierali małżeństwa, bo nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć w przyszłości.
W ocenie CBOS wyniki badań wskazują, że postawy społeczne Polaków wobec norm obyczajowych, które w tradycyjnym społeczeństwie regulowały życie małżeńsko-rodzinne, podlegają znacznej liberalizacji.
Zgodnie z deklaracjami respondentów, blisko dwie trzecie dorosłej populacji (62 proc.) stanowią osoby będące w związkach małżeńskich, jedna czwarta zaś (25 proc.) to panny i kawalerowie. Niespełna jedną dziesiątą (9 proc.) stanowią wdowy i wdowcy, a zaledwie 4 proc. to osoby rozwiedzione.
Spośród ogółu badanych co jedenasty przyznaje, że niezależnie od swego stanu cywilnego obecnie żyje z kimś w związku nieformalnym (partnerskim). Zazwyczaj są to najmłodsi respondenci, mieszkańcy miast średnich i dużych, uczniowie i studenci, osoby z wyższym wykształceniem, a także badani stosunkowo najlepiej sytuowani oraz nieuczestniczący w praktykach religijnych, najczęściej stanu wolnego oraz rozwiedzeni.
Przekonanie o konieczności zawarcia małżeństwa przez osoby żyjące ze sobą bez ślubu istotnie wzrasta wraz z wiekiem badanych oraz częstotliwością uczestnictwa w praktykach religijnych. Stosunkowo najbardziej restrykcyjne w tym względzie są osoby w wieku 65 lat i starsze, kilka razy w tygodniu uczestniczące w praktykach religijnych, mające podstawowe wykształcenie i mieszkające na wsi, a ze względu na status zawodowy - emeryci, renciści, rolnicy oraz gospodynie domowe.
Najbardziej liberalne w swych opiniach na ten temat pozostają osoby w wieku od 25 do 34 lat, mieszkańcy największych miast, respondenci z wyższym wykształceniem - szczególnie kadra kierownicza i inteligencja, a także bezrobotni, badani nieuczestniczący w praktykach religijnych oraz deklarujący poglądy lewicowe.
Stosunkowo najwięcej przeciwników zawierania małżeństw jest w grupie osób rozwiedzionych. Co dziesiąta z nich uważa, że nawet jeśli ludzie się kochają i ufają sobie, to i tak dla bezpieczeństwa nie powinni się pobierać, a niemal dwie trzecie (65 proc.) stoi na stanowisku, że dla osób kochających się i ufających sobie bez znaczenia jest to, czy wezmą ślub. Do faktu zawierania małżeństwa nie przykłada również większej wagi dwie piąte badanych pozostających w stanie wolnym (40 proc.). Najbardziej restrykcyjne w tym względzie są natomiast osoby owdowiałe. Ponad jedna trzecia z nich (35 proc.) uważa, że pary żyjące ze sobą bez ślubu koniecznie powinny sformalizować swój związek.
Co trzeci respondent (33 proc.) wychodzi z założenia, że najważniejszy jest ślub kościelny, który niesie ze sobą skutki prawne, czyli tzw. konkordatowy. Jednak niemal tyle samo osób (32 proc.) uważa, że tak naprawdę rodzaj ślubu jest bez znaczenia, a decyzja o nim powinna należeć wyłącznie do osób, które zawierają związek małżeński. Nieco ponad jedna czwarta badanych (27 proc.) za wystarczający uważa ślub cywilny, choć za wskazane uznaje zawarcie również ślubu kościelnego, a co dwudziesty (5 proc.) twierdzi, że ślub kościelny nie ma większego znaczenia - najważniejszy jest ślub cywilny.
Sondaż wykazał też, że już nie trudności materialne czy problemy mieszkaniowe, jak dwanaście lat temu, stanowią podstawowy powód przedłużającego się panieństwa czy kawalerstwa, lecz raczej czynniki psychologiczne oraz prowadzony tryb życia, związany np. ze sferą zawodową.
48 proc. respondentów uważa, że kobiety odkładają decyzję o małżeństwie w obawie przed nieudanym małżeństwem, mniej więcej dwie piąte badanych (40 proc.) uważa, że kobiety nie chcą zakładać rodziny z uwagi na fakt, że może to stanowić przeszkodę w ich karierze zawodowej, jak również z tego względu, że nie mają odpowiednich warunków mieszkaniowych (39 proc.).
Ponad jedna trzecia badanych wymienia w tym kontekście trudności ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na męża (36 proc.), a także dążenie współczesnych kobiet do życia bez zobowiązań (36 proc.) oraz ich obawę przed pogorszeniem własnej sytuacji materialnej w związku z założeniem rodziny (35 proc.).
Według połowy badanych (53 proc.) przyczyną przedłużającego się stanu kawalerskiego jest wybór tzw. wolności - życia bez zobowiązań. Blisko dwie piąte wskazuje na obawy mężczyzn przed trudnościami materialnymi (39 proc.) lub mieszkaniowymi (38 proc.), a także na brak gotowości do podjęcia obowiązków rodzicielskich (37 proc.).
Jednocześnie Polacy w zdecydowanej większości (67 proc.) uważają, że życie "singli" nie jest ciekawsze niż tych, którzy tworzą trwałe związki. Życie w pojedynkę popiera niespełna jedna czwarta badanych (23 proc.).
Spośród zachowań związanych z życiem rodzinnym bezwzględnemu potępieniu podlega przede wszystkim bicie dzieci. Za niedopuszczalne uznaje je aż 95 proc. badanych, z tego ponad dwie trzecie (68 proc.) uważa, że nigdy nie może być usprawiedliwione. Zdecydowana większość ankietowanych uznaje za złe, a połowa bezwzględnie potępia takie zachowania, jak: romans z mężatką lub żonatym, zdrada w małżeństwie lub w stałym związku, oddanie któregoś z rodziców do domu spokojnej starości czy homoseksualizm.
Z dezaprobatą Polaków - choć już nie z tak silnym potępieniem - spotykają się: flirtowanie z osobą trzecią będąc w małżeństwie lub w stałym związku (bezwzględne potępienie - 38 proc.) oraz przerywanie ciąży (41 proc.).
Znacznie więcej zwolenników niż przeciwników mają takie zachowania, jak: stosowanie środków antykoncepcyjnych oraz współżycie seksualne przed zawarciem małżeństwa. Mniej więcej dwie trzecie badanych (odpowiednio 62 proc. i 66 proc.) uznaje je za dopuszczalne, z tego jedna trzecia (33 proc. i 34 proc.) uważa, że nie ma w nich nic złego i zawsze mogą być usprawiedliwione.
Badanie "Aktualne problemy i wydarzenia" przeprowadzono w dniach 1-4 lutego 2008 roku na reprezentatywnej (1137 osób), losowej próbie dorosłych mieszkańców Polski.
ab, pap