Sekretarz generalny Światowej Organizacji Meteorologicznej Michel Jarraud powiedział BBC, że prąd La Nina będzie odczuwalny prawdopodobnie jeszcze latem.
Na Pacyfiku istnieją dwa duże prądy, których skutki są odczuwalne na całej planecie - La Nina i El Nino. El Nino ogrzewa planetę, a La Nina ochładza. W tym roku na Pacyfiku dominuje silny prąd La Nina, który m.in. przyczynił się do deszczy tropikalnych w Australii i niskich temperatur w Chinach.
Jarraud powiedział BBC, że skutki La Nina będą zapewne odczuwalne jeszcze latem, co obniży temperatury na całym świecie o ułamek stopnia. To oznacza, że nie wzrosłyby one w stosunku do 1998 roku, kiedy to planetę ogrzewał El Nino.
Niewielka część naukowców zastanawia się, czy nie oznacza to, że szczyt globalnego ocieplenia mamy już za sobą i Ziemia okazała się bardziej odporna na efekt gazów cieplarnianych, niż przewidywano. Jarraud zwraca jednak, że temperatury w 1998 roku były znacznie wyższe od przeciętnych w XX wieku.
"Analizując zmiany klimatyczne nie należy zwracać uwagi na jeden konkretny rok - podkreślił. - Trzeba patrzeć na długookresowe trendy, a światowy trend, jeśli chodzi o temperaturę, wciąż dość wyraźnie wskazuje na ocieplenie".
Eksperci brytyjskiego Urzędu Meteorologicznego w Exeter prognozują, że w ciągu najbliższych pięciu lat wystąpi kolejny rekordowo ciepły rok na Ziemi, co będzie prawdopodobnie znów związane z prądem El Nino.
ab, pap