Broniący tytułu mistrza świata Raikkonen potwierdza dobrą formę, bowiem poza nieudaną inauguracją MŚ w Australii, był najlepszy w Grand Prix Malezji, a przed trzema tygodniami GP Bahrajnu ukończył na drugiej pozycji.
W niedzielę 28-letni Fin wyprzedził kolegę z zespołu Ferrari - Brazylijczyka Felipe Massę, Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z McLaren- Mercedes oraz Kubicę, który rozpoczął wyścig właśnie z czwartej pozycji.
Polski kierowca słabo rozpoczął wyścig, w wyniku czego musiał odpierać ataki bolidów McLaren-Mercedes, startujących z trzeciej linii. O ile udało mu się zablokować Fina Heikki Kovalainena, o tyle przy wejściu w pierwszy wiraż stracił czwartą pozycję na rzecz Hamiltona.
W tym samym momencie do przetasowania doszło także bezpośrednio za plecami Raikkonena, bowiem Massa wyprzedził Hiszpana Fernando Alonso z Renault, dwukrotnego mistrza świata.
Już na pierwszej sekwencji wiraży doszło do poważnej kolizji dwóch kierowców niemieckich: Sebastiena Vettela z Toro Roso- Ferrari i Adriana Sutila z Force India. Obaj odpadli z rywalizacji, a na tor po raz pierwszy wjechał "samochód bezpieczeństwa".
Na 22. okrążeniu doszło do drugiej neutralizacji wyścigu po tym, jak w barierę ochronną wpadł Kovalainen, jadąc z prędkością około 200 km/h. Chwilę wcześniej Fin najechał prawdopodobnie na niewielki element innego bolidu i pękła mu lewa przednia opona, przez co stracił panowanie nad bolidem i wypadł na pobocze.
Kilka minut służbom technicznym zajęło wyciągnięcie pojazdu McLaren-Mercedes ze sterty opon, a kierowcę na noszach przetransportowano do karetki, a następnie do śmigłowca, którym przewieziono go do szpitala. Z wstępnych informacji sztabu medycznego wynika, że nie odniósł poważniejszych obrażeń, ale muszą to potwierdzić szczegółowe badania.
O pechu może powiedzieć Niemiec Nick Heidfeld z BMW-Sauber, który w wyniku kończących się zapasów paliwa zmuszony był zjechać do alei serwisowej na dotankowanie krótko po tym, jak na tor wjechał "samochód bezpieczeństwa". Zgodnie z regulaminem w tym momencie nie wolno tankować bolidów, wiec został ukarany przymusowym dziesięciosekundowym postojem w boksie.
Po powrocie na tor (odbył karę po 33. okrążeniu), Heidfeld znajdował się na piątej pozycji, za Kubicą, a przed Alonso, ale po odbyciu kary postoju w boksie spadł na ostatnią pozycję, za Brazylijczyka Rubensa Barrichello z Hondy, który znalazł się tam również po dość pechowym zdarzeniu.
Kiedy Brazylijczyk wyjeżdżał z "pit line" po zmianie opon, w jego bolidzie osunął się przedni spojler, który utrudniał mu jazdę i po pokonaniu jednego okrążenia zmusił do powrotu do alei serwisowej. Usterkę usunięto, ale ostatecznie na 26. okrążeniu zjechał do boksu i zrezygnował z dalszej rywalizacji.
Barrichello na Catalunyi odnotował 256. start w cyklu Grand Prix i wyrównał w ten sposób rekord Włocha Ricardo Patrese. 35-letni kierowca z Sao Paulo startuje w Formule 1 nieprzerwanie od 16 sezonów, a zadebiutował w tej prestiżowej rywalizacji w 1993 roku, w ekipie Jordana, podczas GP RPA.
Na 35. okrążeniu awaria silnika w bolidzie Renault spowodowała, że w kłębach dymu swój występ zakończył Hiszpan Fernando Alonso, który wówczas zajmował piątą pozycję.
W czołówce wyścigu nie zaszły już zmiany, nawet podczas drugiej serii wizyt w boksie. W końcówce Hamilton zbliżył się do Massy, ale nie zdołał jednak wyprzedzić rywala. Większe przetasowania zdarzały się tylko na dalszych lokatach, gdzie Heidfeld nie zdołał przebić się do punktowanej ósemki - zajął dziewiąte miejsce.
Raikkonen powiększył dorobek do 29 punktów i umocnił się na prowadzeniu w MŚ kierowców. Wyprzedza Hamiltona - 20 pkt oraz Kubicę - 19 i Massę - 18. Natomiast team BMW-Sauber stracił fotel lidera rywalizacji konstruktorów na rzecz Ferrari.pap, em