Przemówienie nowego prezydenta Rosji w czasie moskiewskiej defilady z okazji rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej doskonale wpisuje się w retorykę i styl uprawiania polityki prezentowany przez jego poprzednika Władimira Putina. Ton wypowiedzi Dmitrija Miedwiediewa jest również odzwierciedleniem stylu myślenia z okresu zimnej wojny, które wciąż dominuje wśród rosyjskich elit.
Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że Miedwiediew, który przestrzega przed rewidowaniem granic (co można potraktować jako kolejny wyraz dezaprobaty wobec ewentualnych prób naruszenia status quo na obszarze postsowieckim) nawiązuje poniekąd do kanonów „doktryny Breżniewa", która w okresie zimnej wojny wyznaczała modus vivendi polityki zewnętrznej ZSRR. Jednocześnie daje dowód aprobaty wobec stylu polityki zagranicznej Putina. Widać zatem wyraźnie, że Miedwiediewowi zależy na kontynuacji podstawowych celów i kierunków polityki zagranicznej wyznaczonych przez poprzednika. Teoretycy polityki zagranicznej (m.in. Joseph Frankel autor fundamentalnej rozprawy „The National Interest”) uznają dążenie do zachowania ciągłości polityki zagranicznej po zmianie ekip rządzących za zachowanie jak najbardziej pożądane i korzystne z punktu widzenia interesów państwa. Przypadek Rosji wydaje się jednak odstępstwem od założeń teoretycznych. W przypadku Miedwiediewa zapowiedź kontynuacji linii poprzedników oznacza de facto nawiązanie do najgorszych wzorców.
Warto przy okazji zwrócić uwagę na jeszcze jeden dosyć istotny fragment przemówienia prezydenta Rosji. Przestrzegając przed łamaniem norm prawa międzynarodowego nowy włodarz Kremla zdaje się bowiem zapominać, że przez lata to właśnie Rosja nagminnie łamała w Czeczenii normy międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych, które stanowią przecież integralną część systemu prawa międzynarodowego. Wszystko wskazuje więc, że nowy prezydent Miedwiediew tak naprawdę ma starą twarz Breżniewa. Dla Europy nie wynika z tego faktu nic optymistycznego.
Warto przy okazji zwrócić uwagę na jeszcze jeden dosyć istotny fragment przemówienia prezydenta Rosji. Przestrzegając przed łamaniem norm prawa międzynarodowego nowy włodarz Kremla zdaje się bowiem zapominać, że przez lata to właśnie Rosja nagminnie łamała w Czeczenii normy międzynarodowego prawa konfliktów zbrojnych, które stanowią przecież integralną część systemu prawa międzynarodowego. Wszystko wskazuje więc, że nowy prezydent Miedwiediew tak naprawdę ma starą twarz Breżniewa. Dla Europy nie wynika z tego faktu nic optymistycznego.