Inżynier elektryk, blisko dwa razy starszy od sędziego, którego w ogóle nie zna, mieszka w Rotherham w pobliżu Sheffield w północnej Anglii i zajmuje się świetlną sygnalizacją uliczną. W reakcji na telefoniczne i e-mailowe pogróżki pod jego adresem został otoczony policyjną ochroną.
Sędzia Webb ma natomiast 36 lat, mieszka w Sheffield i prowadzi mecze Premier League. Zarzucił karierę w policji, by poświęcić się piłkarstwu w pełnym wymiarze godzin. To on przyznał Austriakom rzut karny w 93 minucie, za przytrzymanie ręką koszulki Sebastiana Prodla przez Mariusza Lewandowskiego.
Wszystkie niemal sobotnie tytuły prasy brytyjskiej cytują z dezaprobatą wypowiedź premiera Donalda Tuska, który przyznał, że miał ochotę zabić sędziego Webba. "Nie ma co się dziwić temu, że internetowe portale zostały w piątek zasypane pogróżkami pod adresem sędziego skoro sam premier nosił się z takimi morderczymi zamiarami" - napisał "The Times".
Tymczasem publicysta "Daily Telegrapha" Kaz Mochlinski pisze o niesnaskach w polskiej drużynie. Tomasz Kuszczak ma być według niego niezadowolony z tego, że został drugim rezerwowym bramkarzem, mimo że ma dłuższy staż od Łukasza Fabiańskiego. Innym powodem niezadowolenia mają być wątpliwości co do fizjoterapeutów pracujących z polskimi piłkarzami.
"Daily Telegraph" pisze też o "przykładach dezorganizacji" w polskim zespole, co wyraziło się w niedopełnieniu formalności akredytacyjnych dla zastępcy Kuszczaka - Wojciecha Kowalewskiego, który w ogóle nie mógłby wejść na stadion w Klagenfurcie, gdyby nie to, że posłużył się przepustką podobnego do niego z wyglądu - Mariusza Lewandowskiego.