W sobotę Polska zagra z Włochami, a w niedzielę z Turcją. Polskie siatkarki już wcześniej straciły szanse na zakwalifikowanie się do finałowego turnieju, który rozegrany zostanie od 9 do 13 maja w Jokohamie.
Polska: Skorupa (2 pkt), Kaczor (10), Gajgał (4), Bednarek (2), Ciaszkiewicz (9), Woźniakowska (16), Sawicka (libero) oraz Tomsia (5), Rosner, Godos, Frąckowiak (1)
USA: Berg, Scott-Arruda, Haneef-Park (18 pkt), Bown, Willoughby (14), Tom, Davis (libero) oraz Barboza, Glas, Ah Mow-Santos, Richards, Akinradewo
Seria porażek polskiego zespołu w tegorocznym cyklu Grand Prix trwa. Po trzech przegranych we włoskim Alassio i takim samym dorobku w poprzedniej rundzie we Wrocławiu tym razem podopieczne trenera Marco Bonitty uległy Amerykankom 1:3.
"Mecz był wyrównany do stanu 20:21 drugiego seta - powiedział mistrz olimpijski i świata Zbigniew Zarzycki. - W końcówce polski zespół popełnił błędy, które uniemożliwiły mu wygranie tej partii, a może też całego spotkania. Z twarzy znikł uśmiech, który był wcześniej. Zabrakło charakteru i woli walki czym mogły imponować rywalki. U nich koncentracja była cały czas maksymalna. Nie widziałem większych różnicy w umiejętnościach pomiędzy zespołami USA i Polski."
W poprzednim turnieju we Wrocławiu USA wygrały z Polską 3:0.
W piątek Polki rozpoczęły w znakomitym stylu i objęły prowadzenie 4:0. Zagrywała Agnieszka Bednarek. Zespół USA jeszcze wyrównał na 5:5, ale kolejne trzy punkty zdobyły Polki, które pewną przewagę utrzymywały cały czas. Bardzo denerwujące były kolejne zepsute zagrywki po drugiej przerwie technicznej, ale Amerykanki też popełniały błędy. Skutecznie grała Anna Woźniakowska, która w całym spotkaniu zdobyła najwięcej punktów dla Polski.
Drugi set rozpoczął się od prowadzenia USA - 3:0 i 4:1. Rywalki utrzymywały 2-3 punktową przewagę. Przy stanie 13:15 trener Marco Bonitta dokonał pierwszej zmiany - Berenika Tomsia zastąpiła Agnieszkę Bednarek. W pierwszej akcji popisała się z Joanną Kaczor udanym blokiem. W następnej miała okazję na wyrównanie, ale nie skończyła ataku. W dalszym ciągu niepokoiły zepsute zagrywki polskich zawodniczek.
W końcówce polski zespół nie wykorzystał błędów Amerykanek i nie doprowadził do remisu. Rywalki od stanu 20:21 odskoczyły na 21:24. Po udanym bloku i asie serwisowym Katarzyny Skorupy straty zostały zmniejszone do jednego punktu, ale w ostatniej akcji Amerykanki pewnie przyjęły zagrywkę i wyprowadziły skuteczny atak.
W dwóch następnych setach Amerykanki miały zdecydowaną przewagę. Polskie siatkarki jakby przestały wierzyć w możliwość odniesienia zwycięstwa. W czwartej partii Polska prowadziła 4:2 i straciła kolejno pięć punktów. Zaczęło się od zepsutej zagrywki. Następnie serwis Tayyiby Haneef-Park nie został przyjęty. W następnej akcji atak Polek był autowy i tak powtarzały się kolejne błędy.
ab, pap