"Muzeum jest przekonane, że to nie jest obraz Goi. To jest pewne. Nie jest natomiast jasne, kto go wobec tego namalował" - powiedziała agencji AP anonimowa rzeczniczka stołecznego Prado.
Wprawdzie eksperci zgłaszali pewne wątpliwości względem "Kolosa" już od wczesnych lat 90., jednak w kwietniu sprawa została ponownie nagłośniona, gdy muzeum wykluczyło uważane za symbol wojen napoleońskich malowidło z wystawy "Goya w czasach wojny". Natomiast w ubiegłym tygodniu władze placówki oficjalnie ogłosiły, że nie uznają już tego płótna za dzieło XVIII-wiecznego mistrza. Od tego czasu kontrowersje wokół "Kolosa" są szeroko komentowane w hiszpańskiej prasie.
Ostatnie badania zdają się wskazywać, że "Kolos" - przedstawiający brodatego olbrzyma, pod którego nogami w popłochu biegają ludzie i zwierzęta wielkości mrówek - namalowany został przez ucznia i asystenta Goi, Asensio Julia. W rogu płótna odnaleziono bowiem znaki, wyglądające na jego inicjały.
Natomiast Manuela Mena, znawczyni twórczości hiszpańskiego geniusza twierdzi, że niektóre fragmenty ciała olbrzyma - np. uniesione lewe ramię - namalowane zostały w sposób niegodny obeznanego z anatomią mistrza.
Nie wszyscy eksperci zgadzają się z wyrokiem Prado. Brytyjski historyk sztuki Nigel Glendinning powiedział, że nadal wierzy w autentyczność płótna. Jego zdaniem istnieją źródła pisane, wskazujące, że "Kolos" jest dziełem Goi.
Madryckie Prado posiada największą na świecie kolekcję obrazów tego artysty. Choć "Kolos" zostanie przeklasyfikowany, będzie nadal eksponowany w tej samej co dotychczas sali.
nd, pap