Król zrezygnuje na rzecz premiera z kierowania bieżącymi sprawami państwa.
Tapou V chce w ten sposób przygotować swe wyspiarskie królestwo na południowym Pacyfiku na rok 2010, kiedy wybrany zostanie nowy parlament. W zeszłym tygodniu król zakończył sprzedaż swych udziałów w majątku państwowym.
Pałac od dawna obiecywał demokratyczne reformy, jednak postęp był tak nieznaczny, że wśród obywateli zaczęło narastać niezadowolenie.
Tonga (748 km kw.,119 tys. mieszkańców) to jedno z nielicznych państw na świecie, gdzie król ma rzeczywiście coś do powiedzenia w rządzeniu krajem. Jednak zrzeknie się władzy "w odpowiedzi na demokratyczne aspiracje wielu spośród swoich poddanych" - powiedział Hon Fielakepa, Lord Szambelan i jednocześnie rzecznik króla.
Demokratyczne dążenia tongijskiego społeczeństwa zamanifestowały się już w przeszłości - w 2006 r. doszło do zamieszek na prodemokratycznym wiecu w stolicy kraju, Nuku'alofie, podczas których zginęło osiem osób.
Tapou V zasiadł na tronie w 2006 roku, po śmierci swego ojca, ale wielkie oficjalne uroczystości koronacyjne mają się odbyć dopiero teraz, w najbliższy piątek.
ab, pap