Według organizatorów, to rekordowa liczba zgłoszeń, bo zwykle w zawodach tej rangi uczestniczy 70-80 osób. Do Łomży przyjechali paralotniarze m.in. z Anglii, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Polski, Portugalii, Rosji, Włoch a nawet z Brazylii. Ci ostatni podpatrują też stronę organizacyjną, bo chcą niedługo zorganizować u siebie mistrzostwa panamerykańskie.
Pierwsze konkurencje rozpoczną się w niedzielę, oficjalne zakończenie mistrzostw - za tydzień. Jak poinformował dyrektor sportowy zawodów Leszek Mańkowski, mistrzostwa będą rozgrywane w czterech klasach: PF1, PF2, PL1 i PL2.
W klasie PF1 paralotniarz startuje z napędem (śmigłem na plecach) przy pomocy nóg; w PF2 - start także odbywa się z nóg, tylko załoga składa się z dwóch osób (tandem), pilota i nawigatora. W klasie PL1 motoparalotnie startują z wykorzystaniem podwozia na kółkach, podobnie jak w PL2, gdzie w skład załogi wchodzi pilot i nawigator.
W każdej klasie zawodnicy rozegrają po sześć konkurencji, w tym m.in. na celność lądowania, czy slalom miedzy tyczkami. "Są to konkurencje bardzo dynamiczne, rozgrywane na małej wysokości i z dużą prędkością. Bardzo atrakcyjne dla publiczności" - dodał Mańkowski.
Trener kadry narodowej PPG (paralotni z napędem) Adam Paska ocenia, że polscy zawodnicy są w ścisłej światowej czołówce w tej dyscyplinie sportu. Zaliczył do niej także Hiszpanów, Francuzów, Anglików i Czechów.
Trener Paska uważa, że praktycznie w każdej z klas Polacy mają szanse medalowe. Wymienił m.in. Tomasza Kudaszewicza, aktualnego wicemistrza świata z Chin w klasie PL1 a także Krzysztofa Romickiego, który w tej klasie w Chinach był czwarty.
Tomasz Kudaszewicz uważa, że konkurencja na rozgrywanych w Łomży mistrzostwach będzie duża, bo cała światowa czołówka w tej dyscyplinie pochodzi z Europy. Za szczególnie groźnych przeciwników uważa Hiszpanów i Francuzów, a także Czechów.
nd, pap