Grupa osób zeszła do kanału włazem przy skrzyżowaniu ulic Długiej i Miodowej.
Grupa przemierzyła 300-stu metrowy odcinek kanału o szerokości 110 cm i wysokości 80 cm. Przejście możliwe było tylko na kolanach i trwało około 40 minut. W kanale było wilgotno i duszno. Dla ułatwienia zwiedzania kanał podzielony był na krótsze odcinki, kończące się włazem, co umożliwiało wcześniejsze wyjście. Skorzystało z tego kilka osób.
"Tutaj mieliśmy tylko niewielki przykład tego, przez co przeszli powstańcy. 300 metrów to niewiele, niemniej jednak dało to obraz, jak ciężko było chodzić tymi kanałami" - powiedziała Renata Fabiańska, przewodnik Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zejście do kanału na głębokość około pięciu metrów, zostało przygotowane przez pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Od wczesnego rana kanały były przez nich wietrzone - jak powiedział jeden z pracowników MPWiK. Czuwali oni też nad przebiegiem zwiedzania.
Na powierzchni całą akcję obserwowało kilku uczestników Powstania Warszawskiego.
"Nie mam potrzeby schodzić na dół. Ja to znam. Dla mnie w tej chwili to jest abstrakcja, to są skrajnie inne warunki, niż to, co się odbywało w czasie działań wojennych. My nie dość, że nie byliśmy odpowiednio ubrani, to przecież tam nie było tlenu" - wspomina Eustachy Suchecki, pseudonim Stach, żołnierz Pułku Armii Krajowej Baszta, uczestnik ewakuacji Starówki.
W czasie ewakuacji Starego Miasta kanałem przeszło ponad pięć tysięcy powstańców. Ponad cztery tysiące ludzi wyszło przy ulicy Wareckiej w Śródmieściu, 800 osób poszło na Żoliborz. Kanałami ewakuowano tysiące rannych. Zrobiono to w ciągu jednej doby z 1 na 2 września 1944 r.pap, em