Na dwa okrążenia przed metą Hamilton rozpoczął manewr wyprzedzania prowadzącego Kimiego Raikkonena (Ferrari). Fin umiejętnie jednak przyblokował rywala. Brytyjczyk nie zdecydował się na dohamowanie, tylko z pełną prędkością ściął szykanę. Wyjechał na tor przed Raikkonenem, ale szybko przepuścił Fina.
Oddał mu jednak prowadzenie tylko na kilka sekund - zdarzenie miało miejsce przy wjeździe na długą prostą, na której McLaren okazał się wyraźnie szybszy od Ferrari. Po kilkuset metrach, w strugach deszczu, Raikkonen przed czasem zakończył wyścig - wypadł z toru goniąc rywala.
"Raikkonen wyraźnie wypchnął mnie z toru - musiałem ratować się ścięciem zakrętu. Takie jest jednak ściganie" - ocenił Hamilton. Z jego opinią nie zgodzili się sędziowie.
"Przez cały wyścig modliłem się o deszcz. Wiedziałem, że to jedyna szansa na wyprzedzenie Raikkonena. Ostatecznie i tak nie udało się wygrać" - dodał Brytyjczyk, który uznawany jest za jednego z najlepszych kierowców na mokrym torze.
McLaren nie może odwołać się od tej sankcji. Jak wyjaśnili przedstawiciele FIA w takich przypadkach orzeka się karę przejazdu przez pit lane. W przypadku zdarzenia na przedostatnim okrążeniu nie było już jednak na to czasu - stąd 25 sekund doliczonych do czasu.
Identyczną karę stewardzi FIA zasądzili Niemcowi Timo Glockowi, który przez to stracił punkt - spadł na 9. miejsce. Na ósmym uplasował się Australijczyk Mark Webber (Red Bull).
Zmiana wyniku sprawiła, że walka o mistrzostwo świata kierowców wyrównała się. Prowadzi Hamilton (76 pkt), ale Massę wyprzedza jedynie o dwa punkty. Robert Kubica (BMW Sauber), który był szósty w GP Belgii, w klasyfikacji generalnej awansował na trzecią pozycję, dzięki pechowej jeździe Raikkonena.Do końca sezonu pozostało pięć wyścigów.
pap, em